Nie to wcale nie jest błąd w zapisie, mój pobyt w Toruniu znaczyły pierogarnie i najlepsze pierogi jakie jadłam-pierogi z pieca chlebowego. Pyszne były naprawdę, a jak bardzo przekonałam sie stając na wadze po powrocie do domu. Była rozpusta są efekty, a właściwie ich brak ,a właściwie nadwyżka z której nie jestem dumna.
Nie ma jednak co płakać nad rozlanym mlekiem, jutro wracam na właściwe tory.Jeszcze nie powiedziałam ostatniego zdania dam radę, to było tylko małe potknięcie. Buziaki paaaaa.
ankaper1967
4 czerwca 2011, 10:40Zeby ci nie bylo przykro to ja zjem pierogi jutro. Mamusia moja kochana jak byla u mnie zima to narobila pierogow i je zamrozilam i teraz mam. A takiego mi smaka narobilas, ze je musze pozrec.
kasiazett
4 czerwca 2011, 00:31Oj, każdej/mu z nas zdarza się jakaś wpadka. Oby nie zdarzała się za często. Ważne, że pierogi były warte grzechu :)
asafi
4 czerwca 2011, 00:31zjadlabym takiego pieroga..mniam.. a grzeszkami sie nie przejmuj...kazdy je ma:D