Zastanawiam się, ale też jestem pewna, że większość osób odchudzających się wpada w wir ważenia, liczenia kalorii, przeglądania do oporu różnych blogów,filmów, artykułów czy historii sukcesów innych ludzi w odchudzaniu.
Próbujemy się motywować, nabywać coraz to lepszych argumentów dlaczego moja sałatka jest lepsza od smażonego kotleta mojego męża :D Też wpadłam w taki wir. Wir oczekiwania na efekty, kilku myśli na godzinę ile to już teraz właśnie chudnę i czy ta marchewka dodatkowo to dobry wybór na wieczór. Jak większość traktowałam dietę jak sposób na kilkumiesięczne życie a potem coś tam już sobie zmienię/dodam bo przecież całe życie to nie dieta i już schudłam no ;) Zmuszanie się do sałatki z pomidorami których nie lubię, jedzenie kiełek bo przecież są ZDROWE. Jak to wpływa na naszą psychikę i postrzeganie swojego życia które po trochę traci dla nas smak i nie cieszy? Człowiek na diecie jest niekiedy podirytowany i wszystko wytrąca go z równowagi.
Ale chyba coś się zmieniło we mnie i mam nadzieję że już na zawsze. Kurczę, bo przecież jak nie schudnę w tym miesiącu 4 kg tylko 2,5 kg to przecież nic się nie zawali. Ważne, że do przodu, a że powoli to przecież nadal wszystko jest okej. Koncentracja na ważeniu, ciągłym myśleniu wykańcza. Traktowanie diety jako sposobu na część życia jest błędem. Jeśli nie pokochasz tego stylu życia, który pozostanie z Tobą jednak na zawsze to nie wytrwa się w wynikach i znów błędne koło.
Takie moje ostatnie przemyślenia.
I wiecie co? Zaczynam akceptować siebie :) A dawno tak się nie czułam.
Charin
7 grudnia 2018, 21:44Najważniejsze to pokochać swoje wewnętrzne dziecko :) Chciałabym Ci polecić film ,, I feel pretty" z tego roku. Otwiera umysł i skłania do przemyśleń na temat własnego wyglądu i akceptacji samej siebie, bardzo motywuje :) . Trzymam za Ciebie kciuki.