Przez ponad pół roku mnie tu nie było. Niestety nie oznacza to jednak, że skończyłam swoją podróż z wiecznym zamartwianiem się wagą. Przeszłam przez wiele epizodów z cięciem kalorii. Najniżej zeszłam do 500. Żyłam na tym przez 2 tygodnie. Pewnie wytrzymałabym dłużej, gdyby nie wyjazd na wycieczkę, nie chciałam myśleć o jedzeniu, więc wróciłam do normalnego odżywiania się.
Moim problemem są ciągłe wahania: raz wydaje mi się, że wyglądam super, a zaraz potem wręcz przeciwnie.
Jednak coś się w moim życiu zmieniło i to zmotywowało mnie do napisania tego postu. Mianowicie zmieniłam mój sposób odżywiania się. Diametralnie. Najpierw, około miesiąc temu odstawiłam mięso. Nie było to trudne, bo rok temu mój brat miał epizod z byciem wegetarianinem. Jemu niestety nie wyszło. Dla mnie mięso mogłoby nie istnieć. Każdą potrawę da się zrobić bez krwi biednych zwierząt. Nie chcę jeść i myśleć o tym, że to, co wkładam do buzi kiedyś oddychało.
Wegetarianizm był pierwszym krokiem. Później zaczęłam interesować się weganizmem. Na początku wydawało mi się to niemożliwe, aby odrzucić wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego, zwłaszcza mleko. Teraz patrzę na to zupełnie inaczej. Odkryłam mleko sojowe, które w sklepach jest najtańsze z wszystkich roślinnych, a smakuje niesamowicie. Do tego znalazłam przepisy w internecie na różne mleka, zrobiłam już ryżowe i jestem z siebie dumna. Zaczęłam zwracać większą uwagę na to jak wygląda to co jem i co moje ciało dzięki temu zyskuje. Jem dużo więcej warzyw i innych produktów bogatych w witaminy.
Zanim ktoś napisze: LICZĘ ILOŚCI SPOŻYWANEGO BIAŁKA I TŁUSZCZY. Białka spożywam ok. 60g, a tłuszczy 50g. Czuję się zdrowsza niż kiedykolwiek. Kalorie też liczę, ale nie po to, by kontrolować czy jem za dużo, wręcz przeciwnie, sprawdzam czy jem wystarczająco. Dla mnie to duży sukces i zmiana w głowie. Powoli a do celu
Nie przechodzę jednak na 100% weganizm. Na ile się będzie dało, na tyle zrezygnuję z produktów pochodzenia zwierzęcego, ale dopóki mieszkam z rodziną nie chcę sprawiać mamie kłopotu w trudzeniu się nad wegańskimi obiadami. Jak na razie i tak są, pewnie przez przypadek, nieświadomie. Do tego nie mam ochoty tłumaczyć się reszcie rodziny, że jestem weganką. Już to widzę jak by zareagowali. Dlatego zachowam to w tajemnicy. Wszyscy wiedzą, że nie jem mięsa. Dziadek mnie wyśmiał, skąd w nich tyle jadu?
Odkąd zmieniłam dietę zaczęłam eksperymentować w kuchni :3
Dzisiaj spod mojej ręki wyszły wegańskie gofry:
Były pyyyszne, lepsze niż normalne, naprawdę :D
Obawiałam się, czy z roślinnego mleka wyjdzie mi tak dobra kawka, jak z normalnego. O dziwo, tak <3
To mleczko kupiłam za 7 zł, także jak dla mnie bardzo dobra cena w porównaniu do reszty, które były w granicach 9-13 zł. Mleka używam tylko ja, raz dziennie, do kawki, więc mogę zapłacić troszkę więcej. Naprawdę polecam.
Piszcie co myślicie o takim odżywianiu się, każdy komentarz jest wartościowy <3
Miłego dnia wszystkim! ^^
P.S. Ale się rozgadałam :O Ostatni raz, obiecuję :D
angelisia69
13 czerwca 2016, 02:53jesli czujesz ze chcesz sie tak zywic to jak najbardziej popieram ;-) ale musisz robic czesciej niz na normalnej diecie badania krwi,sprawdzac poziom zelaza,wit B.Ponoc wegetariani maja jej niedobor wiec moze pomysl o suplementacji?mi kompletnie mleko sojowe nie smakuje,nawet jako dodatek do kawy sie nie sprawdza u mnie.Pozdrawiam i zycze sukcesow na nowej drodze zywieniowej ;-)
Ozaraable
13 czerwca 2016, 14:13Dziękuję bardzo! :)
HoneyMoons
12 czerwca 2016, 19:07Ja jestem semiweganką, bardziej wegetarianką, ale rozumiem potrzebę tej zmiany, pozdrawiam <3
Ozaraable
12 czerwca 2016, 19:14O super! Właśnie szukałam takich pamiętników, jak twój :D Pozdrawiam również <3
spelnioneMarzenie
12 czerwca 2016, 18:24interesuje mnie taki sposob zywienia, sama jem bardzo rzadko mieso, ale wlasciwie nie umiem sie za to zabrac! a co z jajkami? wstawiaj czasami swoje menu ;-) gofry wygladaja pysznie :)
Naturalna! (Redaktor)
12 czerwca 2016, 18:29soja powoduje problemy z hormonami, weganizm jest bardzo niezdrowy, ja miałam zawsze na wege parcie, ale po wielu latach zrezygnowałam z powodów zdrowotnych .... w roslinach nigdy nie znajdziemy tyle wartości odzywczych co w wątróbce albo w jajkach np....