Nie poddaję się! 72 dni diety Dukana, która ostatnio troszkę modyfikuję, a to odgryzając skórkę chleba, a to zjadając łyżkę stołową kaszy gryczanej, a nawet jednego własnoręcznie upieczonego pierniczka :-)
Waga spada.
Plan ruchliwości jest taki:
poniedziałek 21-22 mortal kombat, czyli fitness z Larą Craft (kochana Anetka), która daję nam popalić, czasem się czuję gorzej niż rekrut amerykański w Afganistanie...
Na początku, żeby wykonywać te ćwiczenia musiałam sobie realistycznie wyobrażać II wojnę światową, obóz koncentracyjny i Niemca z karabinem wycelowanym w moją głowę, z groźbą zastrzelenia, jeśli nie zrobię kolejnego brzuszka :-) Mięśni zero, robiłam to siłą woli...
Ostatnio z leżenia tyłem uniosłam gruby korpus do pionu!!!! Duma mnie potem uniosła jeszcze ze 20 razy!
- dziś zaliczone
wtorek 21-22 pilates z Anetą (nie uwierzycie, wychodzę spocona!)
środa 17:30 18:30 zumba z suplementem diety III w kolejności
A! Bo nie wiecie, najlepszy suplement diety to mężczyzna :-)
czwartek 20-22 zumba 2 godziny z suplementem diety II
piątek 20:30 21:30 zumba z suplementem diety nr I :-) och te wspaniałe bicepsy, śliczny kształt głowy, usmiech uroczy i 100% samca, żadnej niepewności :-)
sobota nic
niedziela 12-13 godzina zumby lub dwie z dziewczyną jak marzenie :-) ale jednak to nie to samo....jakoś nie podrywa kupra do kręcenia ;-)
Firma moja padła, ale od sierpnia pracuję :-)
Mąż też znalazł pracę, co prawda na razie pensja jest obiecywana, ale co się będziemy czepiać szczegółów.
Dziecko wreszcie zaaklimatyzowane w przedszkolu i smoka się pozbyłyśmy, ale ciężko było.
Zrobię jakieś zdjęcia porównawcze. Wyglądam szczuplej niż ten awatar Vitalii pokazuje.
Jest dobrze. Uda się! Jeszcze z dycha i poczuję się może jak człowiek..
A tu moje suplementy :-)