Nie piszę, bo nie mogę załapać rytmu diety. Ciągle coś. I motywacji nie mogę odnaleźć....
Córeczka chora. W środę w nocy musieliśmy pojechać na ostry dyżur do szpitala - bo nie mogła oddychać i płakała rozpaczliwie - a ona rzadko płacze... Okazało się, że ma zapalenie krtani i lekarka mnie nastraszyła, że teraz się to będzie powtarzać...
Jeśli chodzi o moją dietę, to w zeszłym tygodniu kupiłam i zjadłam ukradkiem (niestety, oj tak) dwa razy po 10 dkg krówek... Zasłodziłam się potwornie, bo naprawdę takich rzeczy nie kupuję i nie jadam!
A teraz w szafce kuchennej mam ukrytą czekoladę mleczną z nadzieniem toffi - i zjadam codziennie po 4 kostki....
Mam stres, puste oba portfele (noszę dwa - zielony i czerwony)...
To chyba dlatego.