Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Boję się... :(


Witajcie! 
Nie pisałam tu nic z miesiąc, ale w końcu muszę, bo jest tragicznie.
Jestem załamana, cała moja wcześniejsza praca poszła na marne. Wszystko zatraciłam przez 3 tygodnie braku samokontroli.
Na początku czerwca miałam wycieczkę kilkudniową, a tam slodycze i słone przekąski z każdej strony, a ja niestety ulegałam. No ale to jeszcze jestem w stanie przeboleć.
Potem rozpoczął się sezon truskawkowy. Mieszkam na wsi, to co roku sobie dorabiam na zbiorze owoców. Wracałam zmęczona do domu i bardzo obolała i nie miałam weny na żadne treningi. No i nie ćwiczyłam. Najgorsze jest jednak to, ze wieczorami jadłam ogromne porcje...Wmawiałam sobie, ze przecież tak ciężko pracowałam, to mogę sobie trochę więcej zjeść. Tylko to ,,trochę'' przeobrażało się w wielkie ilości mało wartościowych produktów, takich jak kajzerki z masłem czy słodycze. Jadłam nawet po godzinie 20 czasami. Okropnie się teraz z tym czuję, tyle pracy wczesniej wkladalam w to moje odchudzanie, a tak szybko to zmarnowałam.
Czuję się taka słaba.. nieśmiała.... gruba.

Skąd taka nazwa wpisu? Boję się...
stanąć na wadze. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.