Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
któryś tam dzień diety


Dopadł mnie jakiś dziwny stwór. Do założonego celu brakuje niecałe 2kg. Jestem blisko, bliziutko, bliziutenko. I wtem pojawia się ON. Wielki głód. Nie tam taki mały, sympatyczny, jak z reklamy, ale taki podstępny, wstręty, ogromniasty głód. Obawiam się, że to powrót obżarstwa spowodowanego stresem. Jem tak jak przez całą dietę, nie zmieniłam wielkości porcji. Wstaję od stołu i jestem niby najedzona, ale za chwilkę pojawia się pokusa wciągnięcia czegoś jeszcze. Dzisiaj, tak dla przykładu, po obiadku zjadłam sobie deserek w postaci czekoladowego budyniu/ gęstej gorącej czekolady. Potem zajrzałam do lodówki i wyciągnęłam czekoladowy jogurt pitny. I co z tego, że ma 0% skoro był "nadprogramowy"?
A może ja już wariuję? Może nie zjadam tak dużo jak myślę? Może to organizm jest już głodny i zmęczony dietą??
Zaczynam myśleć, że to już pora na III etap diety Dukana. Chociaż z drugiej strony jeszcze kilka kg przydałoby się zrzucić
Prawdziwa ze mnie kobieta. Niezdecydowana i rozdwojona w swej pięknej jaźni..

  • kinior13

    kinior13

    6 września 2011, 22:02

    tylko się wydaje, że jest dużo.. jak zacznie się robić to po prostu się robi i robi i robi.. chociaż ostatnio te pół brzuszki zaczynają mnie męczyć..

  • kinior13

    kinior13

    6 września 2011, 21:51

    jakbym widziała/czytała o sobie. Zostały mi również 2 kg a wczoraj głód był straszny.. z resztą dzisiaj też ( dlatego skusiłam się na 4 kawałki czekolady ) ..

  • Gusia1404

    Gusia1404

    5 września 2011, 17:25

    Na to DANIO .! Za Sałatą .! ;)) Nie poddawaj się;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.