No niech mi ktoś wyjaśni, po jaką cholerkę robimy sobie krzywdę parę razy do roku.
Bo to przecież nie tylko święta , ale i imprezy towarzyskie , co to sie zawsze trafią.
A my wszytkie się na to godzimy . Skąd wiem, bo czytam pamiętniki.
Argumentów jest tysiące, bo Święta, bo tradycja, bo rodzina.
Dobra. To teraz odwróćmy nieco sytuację. Mamy ukochaną osobę ciężko chorą, z szansą na wyleczenie. To co będziemy robić. Pilnować rygorystycznie przestrzegania zaleceń , prowadzących do zdrowią , czy wciskać jej w imię wyższych celów szkodliwe działania, rzeczy, jedzenie. No proszę. Dla mnie odpowiedź jest jedna i oczywista.
To po jaką cholerę same sobie robimy taką krzywdę i pozwalamy naszym najbliższym by nam tez to robili.
Zastanawiałam się , jak sie zważyłam ostatnio, czemu wstydzę sie przyznać męzowi i dziciom, że jestem po prostu ciężko chora i powinni mi pomóc a nie stymulować dodatkowe zagrożenia.
Bo co .................bo jakos to będzie, Bo sobie poradzę, Otóż może sie okazać , że za którymś razem będzie o "jeden most za daleko".......................
Kiedyś wylądowałam w szpitalu z ciężką anemią . Spędziłam tam 2 tygodnie. I pamiętam do dziś taka kobietę w wieku ok 40 lat . Nie wiem z jakim schorzeniem trafiła na oddział wewnętrzny. Była straszliwie gruba. Myślę ,że ja teraz tak wyglądam. Przybiegały do niej dzieci i mąż, przez 2 dni było ciagle otoczona wianuszkiem życzliwych ludzi i karmiona z różnych słoików obiadkami . W ilościach kosmicznych. 3 dnia znalazłam ją w toalecie szepczącą .....ratunku . Ponad pół godziny ją reanimowali. Bez skutku.
To mi się przypomiało. Ze wszystkimi szczegółami. I pomoc bliskich tak źle wybrana.
Bo przecież dokarmianie dodatkowo ją zabijało.
Takich przykładów mam w koło siebie sporo. Sama jestem najlepszym przykładem.
Już wiem , że jestem chora. I co ważniejsz - końcu uzmysłowiłam to mężowi.
Przy kompulsywnym obżarstwie istnieje taka definicja - zapalniki. Czyli coś co powoduje napad głodu, amoku żarcia , czyszcznie lodówki . Może to być sytuacja , rzecz , produkt spozywczy.
U mnie zapalnikiem jest sama funkcja jedzenia.
JAk zaczynam , to pierwszy problem polga na tym , żebym skończyła.
Dalej to pieczywo. Wiem ,że pieczywo u mnie powoduje tycie , więc je ograniczam. Ale wystarczy kromka i już wpadam w jakiś amok, w którym mózg się wyłącza , a ręce same wykonują kromeczki. . Albo tak jakby moje drugie ja stało obok i patrzyło ...................Wiem ,że to bardzo źle , ale cóż moge zrobić .
Olbrzymim wstydem dla mnie było powiedzenie tego na głos. Wstydem????????????????????
U mnie to jest tak , że jak coś głosno powiem , to to coś nabiera kształtu i trzeba zająć stanowisko. I czy to nie jest tak ,że własnie tego moja podswiadomośc obawia sie najbardziej.
i wiele rzeczy tak sie spycha w niebyt, odkłada na poźniej, zapomina !!!!. Ale to jest i ciągnie naas w doł i powoduje ataki obżarstwa w poczuciu winy za niezałatwione problemy.
Kurde ale jestem mądra
JAk zwał , tak zwał. Juz mi zdecydowanie lepiej.
Wczorajszy dzień to wygrana bitwa. a dzisiaj od nowa. Rano śniadnko - 250 kalorii. potem przekąska z marchwi będzie , jakieś 30
Na obiadek 1 ziemniak i gotowany kurczak no i ogórek zielony.
powieczorek to otreby z żurawiną i jogurt a kolacyjka ...............zobaczymy . Co mi sie uda kupić.
NAjważniejsze jest to , że nie wpadłam w dół , po tych świętach a do wielkanocy mam czas , żeby wymyśleć dietetyczne potrawy , tak by sobie nie zrobic krzywdy.
No i jest jeszcze jden plusik z tej mojj spowiedzi przed Skarbem. Razem rzucilismy palenie.
On nigdy nie był gruby ...............taka uroda. Aż tu nagle pojawił sie brzuch. i ponad 20 kg nadwagi. Więc Skarb zaczyna mówić ,że on też by....................tyle ,że nie takie berbeluchyjak ja. . Hihihihihihi, więc musze teraz zacząc wymyślać cós dla niego też.
Ale sie rozpisałam. Ale ja wierzę w moc sprawczą słowa wyartykułowanego. Więc jak napisze to bardziej do mnie to dociera. I zaczyna się realizować.
***
PS . Zaczęło mnie ssać o 9.47 . Uzmysłowiłam sobie , że jeszce nie pora na 2 śniadanko . Jest 10 .17 a ja już nie jestem taka głodna, pije herbatke i staram sie opanować to cholernne chcenie , by dorwać sie do chleba, lodówki i żrećććććććććććććććććććććc
SEREMKA
28 grudnia 2009, 15:49no tak,mądra jesteś:-) ja też mądra bywam-naprawdę,zdarza mi się :-).Problem w tym by ta mądrość nam nie przechodziła jak tylko się kłopoty pojawiaja i chęć żarcia zagłusza wszystko inne.
anula197731
28 grudnia 2009, 13:33Strasznie lubię czytać Twoje zapiski w pamiętniku - naprawdę dają dużo do myślenia nad samym sobą, nad tym co sie dzieje w naszych głowach i jakie rzeczy człowiek potrafi wymyślić aby sie kolejny raz usprawiedliwić przed samym sobą. Uściski ślę !!!!
jolajola1
28 grudnia 2009, 12:23rzeczy napisałaś.. o tym pogadaniu z własnym facetem.. ale DLACZEGO DOPIERO TERAZ ????
beacia41
28 grudnia 2009, 10:08z ust mi to wyjęłaś!!! Myślę że też jedzenie traktujemy jako naturalny " zdrowy" pocieszacz!! - jest mi źle - jem! Jedzenie jest z nami od dzieciństwa! -..... jedz! jedz! - popatrz jakie dobre jedzonko ci zrobiłam, przeciez lubisz.... znasz takie teksty? no a potem....Ja tez sie rozpłakałam jak na wadze zobaczyłam 132kilo ! bylam w szoku! no niby wiedziałam że jestem gruba ale.....wiedziec a zrozumiec to zupełnie cos innego! Zdrowo wtedy łupnęłam na dno ale to tez dało mi wiekszą siłę odbicia! I wiesz pomoc rodziny jest ważna ale jeśli same sobie odpuszczamy to ta pomoc jest odczytywana jako " czepianie się i złośliwosc " ( znasz to jedzenie na szybko po kryjomu żeby nikt nie widział i się znowu nie czepiał że jesz?) Wszystko niestety jest w nas i to MY SAME musimy walczyc nawet jak nam sie już nie chce zaczynac po raz kolejny.
serithorn
28 grudnia 2009, 10:03też sie czasem tak zastanawiam co nam w tych głowach siedzi że sobei krzywdę obżarstwem robimy... wiem ze jak zezrę jeszcze ta łyżkę sałatki to mnie będzie brzuch bolał .... wiem i zaraz ją zjadam bo taka dobra :| masakra strasznie ciężko to wyłączyć. Jak maż już zaczyna przebąkiwac o diecie to będzie CI łatwiej zawsze to mniej roboty w kuchni (gotujesz jeden a nei dwa obiady) i mniej "zakazanych" składników pod ręką. Tak czy siak wspieram fluidami i w razie chęci jakiś przepis też mogę podrzucić :)