Siedzę i wypisuję na kartce grzechy przeszłości, wszystko to, co wywołuje we mnie poczucie winy. Stan zagrożenia w oczekiwaniu na jakąś karę , lub choćby .............grom z jasnego nieba.
Tak mam to z siebie wyartykułować, bo to wszytko wstrzymuje odbudowę mojego poczucia wartości własnej. A co za tym idzie , moje wewnętrzne ja , za karę nie pozwala mi schudnąć, czy jakos tak
TAk mi psycholog kazał . Chyba wie co robi , bo jak by się zapytać mojego Skarba o moje poczycie wartości własnej , to zaraz by sie dowiedział, że mam tego w nadmiarze, Wręcz butna jestem i bezczelna.
Ja mu co prawda usiłowałam wytłumaczyć ,że to tylko taka postawa obronna a ja niewinna i słaba istota jestem , ale on się tylko popukal po czole i co powiedział to tu nie bardzo nadaje się do napisania. Musiałabym chyba sama iksy pisac.
No faceci takich skoplikowanych rzeczy nie kumają
Ale z drugiej strony takie wypisywanie grzeszków i powodów poczucia winy bywa bolesne.
Ot choćby pierwszy z brzegu co mmi na wątrobie leży i gryzie , jak nie wiem co.
Obiecałam dzieciom ,że im założę segregatory z dokumentami ( bo sie tego nazbierało )
Uporządkuję i będę bieżącą korespondecje urzędową prowadzić. No niby taka domowa sekretarka.
No, mniej więcej uporządkowałam, segregatory ....owszem są. i ...........................no własnie , od ponad miesiąca mi rączki wykręca na lewą stronę jak sobie pomyślę o dalszej działalności w tym kierunku.
A jak dzieci dzwonią to kłamie , ąż sie ze słuchawki kurzy.
A jak sobie pomyśłe, że mam to skonczyć to zaraz ląduję w kuchni przy lodówce.
Chyba jednak w tym rachunku sumienia coś jest.
Więć dzisiaj i jutro będe wypisywać i skończę z tymi papierami dzieci. TAk ,żeby już nie kłamać i być na bieżąco .
Ale wszystkich spraw się nie da tak łątwo naprawić
Więc co ????????, mam zgnić w tym poczuciu winy za grzechy popełnione , za błedy młodości.
Chyba jest jakiś sposób.
Lekarz mnie poinformował , że pierwsze moje problemy powstały przez rodziców.
I dobrze . A ja sobie dzisiaj poczytałam trochę literatury i cóż tam piszą mądrzy w temacie .
Ano to , że rodzice to nie żadne idelne geniusze tylko para normalnych ludzi co to przypadkiem ( mniejszym lub wiekszym ) mają dzieci . I trudno ich winić za błędy wychowawcze , skoro sami to przedewszystkim powielają błędy swoich rodziców , a oni swoich .
I... TAk Dalej .............. to co . Wyszło mi , że powinnam skoczyć do gardła Adamowi i Ewie o to że gruba jestem , bo żrarłam w poczuciu winy .
Ale to się nie da.
Więc co mi zostaje.
Ano podobno mam się pogodzić z tym co nie da sie odkręcic , a odkręcić to co się da
i kropka.
Nie wiem co to da
ale jak mam być asertywna i mieć świadomośc swojej wartości ...........jaka by ona nie była , to zostaje mi po prostu spróbować.
Tylu rzeczy już próbowałam ,żeby schudnąc, to co mi zależy
Bo gdzieś, przy okazji błąka mi się myśl.
Że jak już wszystkie te grzechy jakoś tam odpokutuje , to może czasem trochę szczęśliwych a przynajmniej beztroskich , chwil sie trafi. , Takich bez czekania na nieuniknione .................przy stole, nad kromką z masłem ,,,,,,,,,,,,,,,,nie jedną
A to bezcenne jest
sezamek68
25 listopada 2009, 17:59powolutku zaczynasz wreszcie mądrze gadać.Ale ciiiii,.żeby nie zapeszyć ;-)