No więc tak. Jak już wpadłam do domu to rzuciłam się do obierania ziemniaków i fasolki .
I tak pomiędzy zaczęły mi sie ręce trząść. I w środku dygocząca galareta, No to wszystko na bok i musiałam kromke chleba - wystarcza cieńka , cieńko masłem i pomidor. Jak kończylam to dygot zaczął ustepowac.
A swoja droga to ciekawe , czy ta hipoglikemia to bardziej z ciała czy umysłu.
No to kromeczka zaliczona. Potem 2 łyżki ryżu z 200g rosołu. Na drugie 3 ziemniaki - no jakieś 120g , kawałek duszonego mięsa i góra fasolki - bez bułki.
Na deser gałązeczka winogronka i herbata
Potem 2 godziny prasowania - uznałam ,że to za pół godziny gimnatyki wystarczy - tym bardziej ,że prasuję raz na 2 tygodnie takie ilości i jak skończyłam to jeszcze musiałam skonczyc zszywać bryczesy córki . O 19.30 pół dużego pomidora + 2 łyzki otrab owsianych + 150g jogurtu.
Myślę ,że dzisiaj nie dam plamy z podjadaniem po 20. tym bardziej ,że po tym obiedzie właściwie nie byłam głodna . Zjadłam bo czułam,że jak nie zjem teraz do dopadnie mnie głód po 22. A może by mnie nie dopadł ...........ghm
Jestem zadowolana z dzisiejszego dnia . Dużo mniej wchłonęłam i gdyby nie lekki zastój w okolicy ujścia z odwłoka byłoby super. no i tyle.
alldonka
12 września 2011, 20:18po prostu za mało rano jesz i stąd te "trzęsawki" co ? To prasowanie to jak najbardziej bo jak by nie było to domyślam sie że to duży wysiłek