W zasadzie powinnam zacząć wpis na pasku od jakiś 156kg. bo to by było sprawiedlie wobec samej siebie. Ale wpisałam to co waga JUŻ pokazuje. No i dzisiaj pokazała kolejny ruch w dół.
A to jest chyba najważniejsze. A oprócz tego popadam w degrengoladę spowodowana nadmiermym przejmowaniem się informacjami na tabloidach typu onet czy wp.
A ostatnio trąbili o początku końca czyli III wojnie światowej co to miała sie zacząć 10 listopada i do 2014 wszystkich utłuc.
No i po problemach z odchudzaniem. by było.
Nie to żebym uwierzyła , bo według mnie to ta wojna już trwa od wielu lat - terroryści . Ale takie skomasowane informacje o katastrofach zmuszają do zastanowienia sie nad sensem życia , do spojrzenia na siebie jako olbrzymiej nieporadnej kupy cielska , co to nawet nie da rady uciec jak trzeba będzie.
I to mnie wpędziło w melancholię .
Ale po spędzeniu całego dnia "na dnie" , stwierdziłam, że smętne gmeranie w wydymanych problemach nic nie daje. A ja nie jestem osoba co by rączki na podołek złozyła i czekała na "Godota"
NEVER, Póki co , życie jest piękne i trzeba cieszyć sie każdą chwilą
Muszę sie tu pochwalić, że mimo polegiwania na behawioralnym dnie , dzielnie ćwiczyłam połykając łzy rozczulenia nad samą sobą. No i proszę po raz kolejny waga zaczęła pokazywać.
A teraz idę kręcić na rowerku. Już mi sie udaje po 10 min na raz . No i łykam glukozaminę. Na stawy i jakby lepiej..
odNovaa
12 listopada 2010, 09:05poczynania rowerowe:) Nic nie pisze, bo jeszcze zechcesz co zrobić na przekór;)))) Ale cieszę się cichutko, bo widzę - idzie ku dobremu:))
bebarba
11 listopada 2010, 14:29ale w dobrym kierunku. Powodzenia!
dziejka
11 listopada 2010, 11:06bardzo dzielna dziewczynka jesteś ,buziak