Nie mogłam w nocy spać.
Skurcze żołądka. Wzięłam 2 nospy, termofor. Usnęłam dopiero o 5. O 7 sie obudziłam:(
To przez nerwy, stres, kłotnie z rodzicami:(
Bilans:
ś:bułka pełnoziarnista z masłem, plaster schabu, 2 plastry pomidora, szczypiorek, rzodkiewka, pare listków sałaty, szczypiorek, listek bazyli
2ś: kawałek ciasta drożdzowego z kruszonką i wiśniami(domowej roboty)-kocham mame za jej wypieki:)) + danonek waniliowy mega
o:talerz rosołu z kluseczkami lanymi,pół ugotowanej marchewki(rozduszona do rosołu). pół małej piersi z kurczaka, 2 duże łyżki kaszy jęczmiennej,2łyżki sałatki(3rodzaje sałat plus skrojony ogórek z sosem francuskim)
p:pucharek lodów waniliowych Algida, pół moreli, pół nektarynki,parę malin, parę borówek
k:( będzie) - byłka pełnoziarnista posmarowana serkiem bieluch"lekki",ogórek,rzodkiewka,trochę szczypiorku, listek bazylii
2k: (będzie) -[ albo bułka maślana, albo kawałek ciasta drożdzowego z wiśniami i kruszonką ] + jogurt + nutrdrink .
Chciałam trochę opisać moją historię.
A więc mam 17 lat. Od jakiś 3 lat walczę z chorobą. Mam 175 wzrostu. Moja normalna waga to było jakieś 60-62 kg. W wakacje 3 lata temu wyjechałamz a granicę było wszystko ok. Wróciłam, praktycznie się nie ruszałam., Tylko komputer, telewizja, kuchnia, spiżarka. i tak doszłam do 73 kg. Ciągle naleśniki, chałwa,nutella, czekolada.. Myślę że gdybym znów zaczęła się ruszać i nie żreć ciągle to waga by wróciła do normy, ale postanowiłam trochę schudnąć. Schudłam do 43 kg. Trafiłam do kliniki psychiatrycznej. Bez kontaktu z rodziną, bez telefonu, bez wyjść na zewnątrz. Udało mi się dojść do 47 kg. Nie mogłam wytrzymać. Błagałam rodziców żeby wypisali mnie ze szpitala. Mówiłam że wszystko wróci do normy. Ulegli. Starałam się by było dobrze. Ale w grudniu osiągnęłam wagę 30kg. Znów szpital. Byłam tam aż do wyjścia za zgodą lekarzy, tj. waga 54 kg. Święta wielkanocne i bożonarodzeniowe bez rodziny:( Bez odwiedzin, bez telefonu. Udało mi się zaliczyć semestr całe szczęscie. Drugi semestr - nauczanie indywidualne. Wyszłam w maju. Grudzien-maj. Taki długi pobyt.:( Jem mniej niż w szpitalu wiem. Ale to nie było normalne jak tam jadłam. Żołądek mi pękał a ja wpychałam w siebie jedzenie, bo uważałam że dzięki temu szybciej wyjdę ze szpitala. Godzina 22 a ja jem cąły słoik nutelli, chałwę, pare paczek ciastek, mleczko w tubce, chrupki,suszone owoca, rogaliki typu 7days. i to naraz. (to na wieczór. nie wspomnę ile jadłam w ciągu dnia.)
Schudłam teraz. Waże jakieś 45 kg. Według kontraktu, przy wadze poniżej 51,5 powinnam być w szpitalu. Rodzice dają mi szansę ale ich cierpliwość już się kończy.
Staram się teraz jeść więcej i bardziej kalorycznie. Jem regularnie. zazwyczaj śniadanie o 8. drugie śniadanie koło 11. Obiad koło 13, podwieczorek po 15 , kolacja przed 18 i druga kolacja o 19,30 plus nutridrink.
Nadal starsznie się boję że będę chuda,. Najgorsze jest, gdy słyszę,że jestem pyza. albo że już dobrze wyglądasz. Ale to zazwyczaj znajomi, bo oni widzieli mnie w najgorszym stanie. Wg rodziny jestem za chuda. I chcą mnie znów wpakować do szpitala. A ja nie chcę. Chcę iść do szkoły, nie chcę obsesyjnie myśleć o jedzeniu. Chce żyć normalnie.
Dziękuję jeśli przeczytaliście. ;* Jak macie jakieś pytania, piszcie:)
fuck.fat
31 lipca 2012, 23:2130kg przy wzroście 175cm? :O matko, nie moge sobie teo wyobrazić, ale mniejsza.. bardzo mi Cię żal bo dużo przeszłaś a masz dopiero 17lat, jednak trzymam za Ciebie kciuki ! z tego da się wyjść i Ty tego dokonasz! powodzenia! ;*
Nattiaa
29 lipca 2012, 21:00ale dużo przeszłaś już w tak młodym wieku :( może pójdź do dietetyka niech rozpisze ci zbilansowaną zdrową diete bo sądzę, że takie rogaliki i nutella też do niczego nie doprowadzą, musisz wyzdrowieć, twoje ciało również.... trzymaj się kochana :*
maustpp
29 lipca 2012, 19:42Widzę jak bardzo się męczysz... A ja tu walczę, żeby się doprowadzić do takiego stanu :( Odchudzanie zabija psychikę :(
Orbitrekowka
29 lipca 2012, 15:10Kochana, jak widać znajomi albo Cię chcą pocieszyć albo mówią to na złość Tobie... . Moim zdaniem waga 52.00kg będzie wagą dobrą, a potem już spokojnie jeszcze z 5 kg i będzie dobrze :). Ja mam 175cm wzrostu i ważę 74.00 kg, uważam, że jest już dobrze (schudłam 11.00kg) ale jeszcze troszkę chcę schudnąć - tak do 68.00 kg - nie można być za chudym Kochana. We wszystkim trzeba zachować umiar. Pisz do mnie - ja Cię wesprzę :*. Ale przytyć fajnie by było gdybyś przytyła... .
ewajoanna70
29 lipca 2012, 14:32dbaj o siebie jesteś taka młoda nie marnuj lat najpiękniejszych ciesz się życiem i pysznym jedzeniem nie traktuj jedzenia jak wróg delektuj się smakami potraw, poszukaj nowych smaków w kuchni włoskiej, hinduskiej, meksykańskiej itp. .... pozdrawiam
bet26
29 lipca 2012, 14:15rodzice się po prostu strasznie o ciebie martwią. nie wyobrażam sobie ile musiałaś przeżyć w tym szpitalu:( ale niestety ta choroba prowadzi do śmierci i jeżeli to była metoda żebyś nie umarła to musieli. Jedz, niech widzą ze się starasz, są po prostu bezsilni i nie chcą cię stracić. Nie marwt się poradzisz sobie, smacznego dnia dziś życzę:)
madelinesable
29 lipca 2012, 12:43o jeny, 30kg, to masakrycznie mało. jestem w podobnej sytuacji i myślałam, że już gorzej być nie może, ale ty przechodzisz chyba piekło. ale skoro tyle okropnych rzeczy się już wydarzyło, więc chyba w końcu nadeszła pora, aby wyjść na prostą :) trzymam za ciebie kciuki i gorąco kibicuję!
Apricottie
29 lipca 2012, 11:54Dużo przeszłaś i mam nadzieję, że uda Ci się osiągnąć cel;-)
PerfectlyPerfect
29 lipca 2012, 11:51mam nadzieję, że Ci się uda. trzymam bardzo mocno kciuki:) nie poddawaj się!!!:)
Klaudia121444
29 lipca 2012, 11:45jakbym czytała o sobie ...... jeszcze niedawno tez tyle miałam . Nie dali rady wziasc mnie do szpitala a ważyłam 38kg 174 . Tak jak ty wpychałaś w siebie w szpitalu ja to samo zaczełam w domu. Wszyscy na mnie patrzyli jak na ufoludka. Dasz rade ...