Siłka była. Nie taka ambitna jak wczoraj (po wczoraj już mam zakwasy).
Teraz się jaram zdrowym posiłkiem, na który się wykosztowałam, ale to dlatego, żeby nie kupować słodyczy. Zamiast słodkości to kupuję jakieś nowości, także tym razem z nowych rzeczy kupiłam między innymi cieciorkę.
Moczyłam ją od wczoraj, jak doczytałam, że mam ją gotować półtorej godziny to postukałam się w główkę. Nie wiem ile gotowałam, bo ja zawsze na oko, ale je się dobrze (na pewno nawet do godziny nie dojechałam).
I takie cudo mi wyszło:
Kolejny zdrowy posiłek do listy "co mogę ugotować jak L. przyjedzie" :D
Yay!
A smaczneee, mówię wam :P
izunia199011
25 września 2014, 20:39Smacznie wygląda ta sałateczka :)
asia20051
25 września 2014, 12:49ja wczoraj zaliczyłam zumbę :) pysznie u Ciebie :) miłego dnia
chyba_pesymistka
25 września 2014, 11:56mniam :D
Earian
25 września 2014, 11:18Komentarz został usunięty
Neride
25 września 2014, 10:55Smacznie wygląda! ;)
Onigiri
25 września 2014, 11:02I tak też smakuje ;)
Earian
25 września 2014, 10:00ciecierzyca jest super :) jeśli lubisz orientalne smaki, to polecam krem z ciecierzycy z tamaryndem :)
Onigiri
25 września 2014, 11:02Właśnie nie wiem czy lubię, do większości smaków przekonuję się bardzo powoli. A gdzie takie coś dostanę?
Earian
25 września 2014, 11:21ja kupiłam pastę z tamaryndu w Kuchniach Świata - on sam w sobie jest po prostu bardzo kwaśny - gorszy niż cytryna, ale bardzo fajnie współgra z mleczkiem kokosowym i cieciorką - do tego szczypta garam masala i jest pysznie! :)