Dawno mnie tu nie było.
Przez ten czas :
*dużo się działo.
*nic się nie działo.
A co się działo?
1. Odbyłam z mężem poważną rozmowę. Z płaczem, żalem, wyrzutami, zwątpieniem i jeszcze większym płaczem - a to wszystko z mojej strony, on siedział i słuchał. Ale słuchał ze zrozumieniem.
Wytłumaczyłam mu jak źle czuję się sama ze sobą, jak źle mi w moim ciele, jak bardzo dość mam ciągłych prób i że już nie daję rady. Moja frustracja na samą siebie, była tym większa, ze odbywaliśmy tą rozmowę nie pierwszy raz - takie wywody mój mąż słyszał średnio co +3kg.
Obiecał, że nie przyniesie do domu żadnych słodkich napojów i nie kupi chipsów, chociażbym go na kolanach błagała.
Rozważaliśmy też zamówienie cateringu dietetycznego na miesiąc, aby mieć wolne głowy i czas na planowanie dalszych i poważniejszych zmian, zaczerpnąć inspiracji i mieć czas na ambitne ćwiczenia a nie stanie w kuchni. No ale doszliśmy do wniosku, że prędzej czy później i tak będziemy musieli się nauczyć zdrowiej gotować, wiec lepiej zrobić to od razu.
Mąż obiecał też pomagać mi w kuchni.
Wszystkich tych słów dotrzymuje i dzielnie mnie wspiera.
2. Przemyślałam swoje przyzwyczajenia, życie, plan dnia, plan jedzenia... I zrozumiałam, że muszę codziennie (lub co kilka dni) siadać, robić dokładny plan: zakupów, posiłków, dnia... Że muszę też poświęcić trochę czasu wieczorami na przygotowanie jedzenia na następny dzień, nawet jeśli miałby to być zwykłe kanapki (chodzi o to, że już nie kupuję gotowych kanapek w piekarniach, co do tej pory było moją codziennością)... Nauczyłam się też gotować dania lunchowo/obiadowe, które smakują dobrze na zimno, bo jak wspominałam kilka razy, nie mam możliwości podgrzania ich w pracy ani na studiach, a nie cierpię jeść na zimno rzeczy, które powinny być ciepłe.
I najświeższe informacje:
3. Przebadałam się i... Padła diagnoza. W poprzedni poniedziałek.
Jak pisałam wcześniej, szykowałam się na wizytę u endokrynologa. Zlecono badania: insuliny, glukozy, FT3, FT4, cholesterol, test blokowania kortyzolu, USG tarczycy... Pewnie coś by się jeszcze znalazło, ale już nie pamiętam, no nie ważne, pobiegałam po laboratoriach, portfel mi uszczuplał, ale... Ale wyjaśniło się, dlaczego tyłam od samego patrzenia na czekoladę, dlaczego mogłam biegać na siłownię, biegać na siłowni i po i nie dawało to żadnych efektów... Dlaczego tylko bym spała, byłam "roztrzepana" i nie mogłam się skupić.
Insulinooporność przy PCOS.
Plan działania: metformina, ścisła dieta i ruch, ruch, ruch
Od tygodnia staram się pozbierać siebie, myśli, świat i plan dnia do kupy. Przeczytałam milion stron i blogów, dołączyłam do grup na facebooku. Moja biblioteczka zamiast wzbogacić się o nowe kryminały, zyskała nowy dział: poradniki i książki kucharskie dla IO. Moja kuchnia przeszła rewolucję godną Magdy Gessler: makarony rozdałam, zachomikowanymi słodyczami nakarmiłam koleżanki z pracy, mąki wylądowały w koszu, a cukier... Cukier został dla gości.
Tydzień to krótko, by coś wyjątkowo się zmieniło, a jednak... Bardziej się wysypiam, łatwo się budzę (ostatnio nawet równo z budzikiem), jestem bardziej skupiona, a nie rozbita na milion kawałków (w sumie jestem, ale teraz z innego powodu). Ciągła ospałość też zniknęła.
A co się nie działo?
1. Nie chodziłam na siłownię. Trochę chorowałam, trochę robiłam nadgodziny, trochę byłam tak rozbita że nie dałam rady, trochę byłam zmęczona, trochę przedłożyłam czytanie o IO nad ruch... I tak jak te wszystkie "trochę" złoży do kupy to... Wyszło 3 tygodnie... Musi się to zmienić, bo takie jest najważniejsze zalecenie od lekarza.
2. Waga się nie zmieniła. Z jednej strony to niefajnie. Z drugiej dobrze że nie wzrosła.
No nic, uczę się ambitnie nowego stylu życia. Już czuję pozytywne zmiany, więc na pewno będzie mi łatwiej wytrwać. Ale trochę przeraża mnie wizja takiego pilnowania się do końca życia. Ale, na pewno będzie łatwiej, gdy się tego nauczę i przyzwyczaję.
Najważniejsze, że wiem co mi jest i że można to "łatwo kontrolować".
holka
30 października 2018, 14:42Te 2 choroby bardzo często idą ze sobą w parze...Ja mam IO i stan przedcukrzycowy i powoli wdrażam zasady innego odzywiania plus metformina - ruchu póki co mam bardzo mało (praca siedząca) i póki co tylko aqua aerobik....Czytałaś książkę Anna Powierza "Insulinooporność I co dalej? " - jeśli nie to polecam :)
onedayearlier
30 października 2018, 19:43Mam tę książkę na półce, jeszcze po nią nie sięgnęłam, ale jest następna w kolejce :) Teraz czytam "Insulinooporność. Zdrowa dieta i zdrowe życie" Dominiki Musiałowskiej. Mi endo powiedział, ze na szczęście moje IO to nie stan przedcukrzycowy, tylko rzecz współistniejąca z PCOS, ale dieta, zasady i leczenie jest takie samo... Ja nie mam czasu na ruch, bo praca siedząca, studia, nauka i jeszcze teraz uczę się jeść przy IO więc spędzam kupę czasu w sklepach i kupę czasu na gotowaniu :( ale czuję, że niedługo wrócę na siłownię :)
mtsiwak
30 października 2018, 12:56Tez trulam mezowi, zeby nic nie kupowal, tylko co z tego skoro sama bylam hipokrytka i kupowalam... a bo raz nie zaszkodzi. Bla bla bla. Potem poszlam na terapie i zrozumialam, ze to jest moj wybor czy jem te cholerne chipsy czy nie. I skad moja milosc do chipsow i bardzo slodkich rzeczy. Jesli chodzi o diagnoze: tez mnie to cholerstwo dopadlo. Metformin pomaga z takimi rzucawkami ze musze zjesc cos natychmiast, najlepiej slodkiego, ale ma mase efektow ubocznych. Najgorsze to nudnosci zwlaszcze gdy robie sie glodna i sraczka. Teraz doszly bole glowy ostatnio... podobno po jakims czasie to mija. Trzymam kciuki i powodzenia! A ruch to najlepsze lekarstwo :D
holka
30 października 2018, 14:39Ojej...mam nadzieję,że mnie nie dopadną te efekty uboczne bo mam zapisaną metforminę na IO :(
mtsiwak
30 października 2018, 17:41Tez mam na IO i PCOS
onedayearlier
30 października 2018, 19:37Oj, ja też często tak miałam, mówiłam mężowi, że nie jemy kategorycznie chipsów i już, a po dwóch tygodniach mówiłam "ej noooo weeeź do filuuu raz nie zaszkodzi"... I on ulegał, teraz obiecał, że nie ulegnie. Teraz po diagnozie, tym bardziej nie może ulegać takim moim prośbom. Ale w subie przeskoczyła mi teraz taka "klepka" w głowie - że nie mogę i już bo IO i leki. Co do metforminy, na szczęście nie mam skutków ubocznych, no, może dwa razy mnie pogoniło do łazienki, ale faktycznie zjadałam coś, co miało w sobie prawdopodobnie za dużo cukru (lekarz powiedział, że rozwolnienie przy metforminie występuje głównie dlatego).
mtsiwak
31 października 2018, 05:33Na poczatku mialam. I ogolnie mam tak ze do 1500mg nic mi nie jest. Jak wskocze na 2000mg totalnie odrzuca mnie od kawy, mam mdlosci i biegunki. Mam nadzieje ze za kilka tygodni sie unormuje, bo juz kilka razy musialam przestac brac wlasnie przez efekty uboczne i zaczynalam znowu od 500mg... co dojde do 2000mg jest tragedia. Niezaleznie od tego co jem. Teraz dorzucilam inositol w proporcjach 40 myo do 10 chiro i zobaczymy jak to bedzie. Ogolnie Metformin bardzo reguluje mi @. Bes Metforminu 35-60, jak biore 30-34.
mtsiwak
31 października 2018, 05:33Komentarz został usunięty
mtsiwak
31 października 2018, 05:33Bez*, nie bes :D
Furia18
30 października 2018, 11:14Sporo się działo, ale może to bedzie teraz taki przełom. Jesteś po badaniach, po rozmowie z mężem, poukładałaś sobie w głowie, wiesz że potrzebujesz plan żywieniowy ;) Powodzenia :)
onedayearlier
30 października 2018, 19:33Mam też kupę książek z jadłospisami na IO więc na pewno będzie mi łatwiej planować :D Na razie dzielnie walczymy z mężem więc jest światełko nadziei, że to poukładanie sobie wszystkiego będzie trwałe :)
nitktszczegolny
30 października 2018, 09:10Cieszę się, że rozmowa przyniosła tak dobre efekty :) Po za tym śietnie, że się przebadałaś i wiesz na czym stoisz - traz tylko życzę Ci wytrałości w postanowieniach i diety na 100%, żeby orgaznim wysycił się metforminą czasem musi minąć aż 8 tygoni - ale dieta na 100% + ruch da fantastyczne efekty. I pamiętaj, że sama metformina Ciebie nei odchudzi ! Ona pomoże Ci schudnąć przy odpowiedniej diecie i aktywności !
onedayearlier
30 października 2018, 19:31Na razie kuchnia przechodzi naprawdę wielkie rewolucje, mam nadzieję, ze naprawdę połączenie metforminy ograniczenie węgli i cukrów da rezultaty. Do ruchu też już niedługo wrócę :)
nitktszczegolny
30 października 2018, 22:51Ograniczenie węgli prostych ? Złożone możesz jeść ;) owoce zawsze w połączeniu z jogurtem naturalnym lub innym źródłem białka itd ;)
karmelikowa
30 października 2018, 07:02Takie rozmowy czasem są dobre i pomagają najważniejsze że mąż Cię wspiera i pomaga ,trzymam mocno kciuki za Ciebie i Powodzenia Ci życzę :)
onedayearlier
30 października 2018, 19:28Dziękuję, teraz musi być już tylko lepiej :)
Magiczna_Niewiasta
30 października 2018, 03:47Dobrze, że zrobiłaś badania, teraz jak wiesz na czym stoisz to musi być tylko lepiej. Super, że mąż Cie wspiera, zawsze łatwiej jak ktoś w Ciebie wierzy i przede wszystkim nie przeszkadza. Trzymam za Ciebie kciuki.
onedayearlier
30 października 2018, 19:28Dziękuję, mam nadzieję, że będzie dobrze :)
Wiosna122
29 października 2018, 23:05dieta niskowęglowodanowa, umiarkowany ruch (przy insulinoop. nie mozna wykonywac ciezkich treningow) dużo niskoskrobiowych i niskocukrowych warzyw i schudniesz. I to z pelnym sukcesem, cos o tym wiem, bo to juz moj drugi raz :) tylko ze ten juz bedzie ostatni, a dieta przy pcos jest na cale zycie dokladnie taka sama, zawsze. Co do insulinoopornosci to nie tyje sie od patrzenia, to akurat kompletna nie prawda..., nie mysl w taki sposob, to nie tarczyca...
onedayearlier
30 października 2018, 19:27Z tą czekoladą to była czysta przenośnia, bo tak się właśnie czułam przez ostatnie czasy... A co do diety niskowęglowodanowej i niskocukrowych posiłków to dokładnie mój obecny plan. No i powrót do ruchu.
nontoccare
29 października 2018, 21:42dobrze, że się wyjaśniło. gdybyś jeszcze nie trafiła to polecam qchenne-inspiracje - kobieta fajnie pisze, warto poczytać, szczególnie komentarze i może jakieś dania Ci wpadną. powodzenia!:)
onedayearlier
30 października 2018, 19:25Możliwe, że tam byłam, tyle już tego się naczytałam, że nadążyć ciężko ;) ale zapiszę sobie, żeby tam zajrzeć i mieć na uwadze tego bloga :)
kwiatyojczyste
29 października 2018, 20:32Przykro mi, ale przy insulinooporności to tylko takie gadanie że się „tyje od patrzenia na jedzenie”. Przy niedoczynnosci tarczycy tak, bo PPM maleje nawet o 30%, ale przy IO nie ma to miejsca i to niestety tylko Twoja słaba wola albo przeszacowywanie wysiłku/niedoszacowywanie kaloryczności posiłków
onedayearlier
29 października 2018, 20:52Z tą czekoladą to trochę przenośnia była, ale wg słów lekarza przyczyną braku chudnięcia mogło w dużym procencie być to. Wystarczy że był makaron, że bardzo dużo owoców, że za mało zdrowych tłuszczy...
maladzeni
30 października 2018, 07:08Dokładnie. Ja tez sobie wmawiając, ze mam PCOS, IO i to dlatego tyje. Niestety prawda była brutalna: tyłam, bo wpieprzalam i mało się ruszałam. Wystarczy jeść te 1800 kcal, żeby sobie ładnie chudnąc. Tak tez schudłam 6 kilo w 1,5 miesiąca.
Berchen
29 października 2018, 20:27to wiesz co sie dzieje i jak sie za to zabrac, to duzo. Nie zakladaj ze od razu pojdzie idealnie , bo to nie proste. Rok temu bylam w takim punkcie - poziom insuliny 4 razy wiekszy niz norma, nie dostalam mimo to lekow, nie chcialam tez, zmienilam diete - podobnie jak ty i po roku wyniki mam ksiazkowe - ale nie schudlam :(:(:( - teraz zaczynam kolejna batalie - walka o konsekwencje - tego mi brakowalo i znowu licze kalorie, bo na oko to jednak duzo drobiazgow przslizga sie niepostrzezenie - Appka pomaga mi w tym, zapisany bezlitosnie kazdy zlapany kes. No i bede pilnowala znowu przerw - wazne przy insulinoopornosci - nie podjadac. Powodzenia - a i ciesze sie jak pieknie maz jest z toba i twoja walka.
onedayearlier
29 października 2018, 20:32A ja właśnie wolę podchodzić, że pójdzie idealnie, bo jak wcześniej myślałam że "pewnie i tak mi nie wyjdzie" to nie wychodziło :P Ja mam insulinę i glukozę w granicach, ale w takich granicach, że wskaźnik HOMA-IR wynosi 3,8 przy normie max 1,5... Ja od ok 2 miesięcy mam Fitatu i jestem zachwycona tą aplikacją, szczególniej jej opcją skanowania kodów kreskowych :D Ja nie podjadam, ale ciężko mi pilnować dokładnych godzin posiłków ;(
Berchen
29 października 2018, 20:36nie mam na mysli ze masz sie nastawic na to ze nie wyjdzie , tylko zebys sie nie zalamywala, jesli trafi sie dzien, ktory nie bedzie idealny, po takim dniu warto robic dalej swoje. Jasne ze trzeba wierzyc w sukces, bez tego ie warto byloby zaczynac. Powodzenia:)
martiniss!
29 października 2018, 20:04PCOS to nie tragedia. To w sumie już choroba cywilizacyjna. Dziwne (ale dobrze) że i tarczyca Ci nie poleciała. Bo to już kombo cudowne :/ Znam z autopsji. Bierz metforminę, po kilku miesiącach będziesz nie tą samą kobietą. Wtedy już nie będzie zmęczenia, wręcz chronicznego. Tylko co najwyżej leń ;) Węgli się nie pozbywaj. Serio tak Ci powiedzieli? Pamiętaj, że żadna zmiana o 180 st. nie będzie dobra. Najlepsze to takie o 90 st. Zmiana kierunku ale i nie szok dla organizmu. Makaron wystarczy zamienić na pełnoziarnisty, gotowany al dente. Pieczywo ograniczyć do jednego posiłku. Najbardziej mnie wzruszyło to, że twój mąż na prawdę zachował się jak no mężczyzna, który zadba i wręcz stanie na głowie dla swojej połówki. To piękne. Czerpcie siłę z tej miłości :) Skoro pomaga w kuchni i wspiera, to może wspólna siłownia? 3 razy w tygodniu? To na pewno wyzwanie by się zgrać, ale chyba nie niemożliwe? Przynajmniej na początku działałoby jako dodatkowe wsparcie i motywacji. Bo przecież jedno nie zrezygnuje bo wie że i drugie na tym straci ;) Bierzesz anty? Przy PCO raczej trzeba. Już nie mówiąc o innych korzyściach. Chyba, że masz nadciśnienie. I rób posiłki. Mnie to uratowało. Dawniej rzucałam się wręcz na jedzenie jak wilk po przyjściu z pracy. A teraz? Na chill oucie zjadam obiad o 13:30, a w domu na spokojnie kolację po ćwiczeniach i kąpieli. Bez tego wiesz monstrualnego głodu ;) Zapisuj. Planuj. Same korzyści: rzadsze zakupy = więcej czasu. Zaplanowane listy = oszczędności, bo kupuje się to co się zje, a nie stoi i stoi i stoi... zamrożone a czasem wręcz zmarnowane pieniądze. I co najważniejsze spokój. Bo posiłki są zaplanowane. Odpada więc sytuacja kiedy stajesz w kuchni i o shit nie mam co ugotować :D a trudno jutro kupię coś w sklepiku czy piekarni. I tak oto prosta droga do powrotu. Ja w piekarni przy pracy kupuję chleb (ćwiartkę) krojoną. W żabce kupuję serek almette i szynkę, pomidora, albo coś innego do kanapek. I w pracy w mikroskopijnej kuchni robię kanapki. Świeże. Chleb pokrojony, tyle co posmarować serkiem, i pokroić pomidora. Wyjąć plasterek szynki i już. Jak nie macie lodówki to to co zostanie zabieraj do domu i będziesz mieć na kolejny dzień. Zawsze jest normalna alternatywa, nie trzeba zaraz uciekać do gotowca ;) Powodzenia :) P.S. A już chciałam pisać do Ciebie, czemu się nie odzywasz ;) Cieszę, się że powoli zaczynasz się przebudzać. Na pewno leki w tym pomogą. Wiem, bo sama przez to przechodziłam. :) Jeszcze raz powodzenia
onedayearlier
29 października 2018, 20:25Może źle się wyraziłam z makaronami, wyrzuciłam z kuchni wszystkie białe, za to teraz mamy milion innych i będziemy testować: z mąki żytniej typu 2000, gryczany, sojowy, fasolowy i chiński, zobaczymy, który nam najbardziej podejdzie :) Kupiłam też już mąkę typu 2000, z amarantusa i gryczaną i będę piekła swoje pieczywo. Nie jestem przerażona PCOS bo to już dawno wiedziałam, ale teraz doszła ta nieszczęsna insulinooporność :( na razie główne zasady jakie chce wprowadzić to zmiana mąki i odstawienie cukru, ale ile czasu teraz mi w sklepach schodzi to maskara... Od dawna czytałam składy, ale teraz robię to tak dokładnie, że czytam i czytam i wybrać nie mogę. No i jeszcze muszę od nowa czytać etykiety moich sprawdzonych produktów, czy nie ma tam cukru (bo wcześniej nie był to mój główny wyznacznik). Mój mąż jest za to mega optymistą, mówi, że teraz spędzamy milion godzin w sklepach na czytaniu etykiet, ale wkrótce znów będziemy mieć listę stałych dobrych produktów i będzie szło szybciej. Co do twojego sposobu, też tak czasem robiłam, kupowałam bułeczkę żytnią w piekarni, serek w biedronce, paprykę czy ogórka i robiłam kanapki w pracy, ale czasami zamiast z bułką to wychodziłam z piekarni z gotową kanapką, bo szybciej, bo ładnie wygląda, bo się spóźnię do pracy jak pójdę do biedronki... Anty brałam ostatnio przez ok 1,5 roku, ale odstawiłam, bo szukałam przyczyn w moim tyciu, teraz się okazało, że nie miało to wpływu, ale skoro już odstawiłam, to planuję zrobić chwilę przerwy, planuję wrócić po nowym roku, bo faktycznie, to wielka wygoda :D Skoro mówisz, że można dać sobie z tym radę to duży kopniak dla mnie i mam nadzieję, że też będę tak dobrze, optymistycznie i profesjonalnie o tym myśleć jak Ty :)
Wiosna122
29 października 2018, 23:10mowisz zeby sie wegli nie pozbywala a kazdy lekarz i kazdy dietetyk z ktorym sie spotkalam kazal ograniczac je do minimum. Powiem ci na moim przykladzie jesli zjem wiecej niz 1-2 kromeczki chleba dziennie, lub odrobine makaronu moge zapomniec o spadkach wagi na tydzien..., przy pcos wskazana jest dieta niskoweglowodanowa, a za to mozna nadrabiac tluszcze... bo to uposledzona gospodarka weglami prowadzi w tej chorobie do tycia...
martiniss!
30 października 2018, 09:33To jakiś konował. Węgle są bardzo potrzebne, ale wszystko z umiarem. Poza tym węgle to nie tylko makaron czy chleb... to też ziemniaki, bataty, warzywa, kasze, różne mąki, pełnoziarniste itd. itd. Poza tym dieta uboga w węgle jest nie wskazana przy tarczycy. I przy wielu innych dolegliwościach również. To samo dieta uboga w tłuszcze itd. Przy problemach Onedayearlier na pewno trzeba zwracać uwagę na IG. Ale wcale to nie wymaga wykluczenia węgli z diety, a wybieranie takich które nie powodują nagłych skoków. I co najważniejsze właśnie różnorodność i jak najczystszy skład. PCO dla się kontrolować i co najważniejsze wraz z utratą wagi, istenieje szansa że ryzyko cukrzycy spadnie do minimum. Ale warto to kontrolować i co najważniejsze nie przeginać w żadną stronę. Zdrowy duch to zdrowe ciało. A ty One day walcz! Otyłość to nie tylko ryzyko insulinooporności, cukrzycy, a le i wielu innych chorób. Priorytetem teraz jest wyjście z otyłości :) Powodzenia :) Uda sie :)