Oskar wstał dzisiaj z zapaleniem zatok a do GP mamy termin dopiero na poniedziałek.
Muszę jutro zadzwonić do okulisty i zapisać nas na wizytę.
Rano miałam go odwieźć do szkoły, ale mimo tego,że wstałam wcześnie i wydawało mi się w dość dobrej jak na mnie formie, to nie pojechałam. Dlaczego?
Zemdlałam na dworcu. Dobrze, że wybrałam wcześniejszy pociąg, ten którym Wojtek jeździ do pracy, mogliśmy od razu zareagować. To znaczy Wojtek zadzwonił do szefa i wziął kolejny dzień wolnego, by zająć się dziećmi, domem i mną.
Koło południa dopadły mnie duszności i wzięłam leki, w tym Zyrtec, po którym mam straszne kompulsy.
Zaczęło się jakieś 3h później:
banan, jabłko, tosty z serem, placki ziemniaczane po cygańsku, owoce kandyzowane, sok, kanapka i łyżka miodu ... Szok!
Kalorie: 1902,58
(ale nie wiem, czy nie zaniżyłam)
Białko: 49,42
Węglowodany: 288,27 (!!!)
Tłuszcze: 60,88
(ale nie wiem, czy nie zaniżyłam)
Białko: 49,42
Węglowodany: 288,27 (!!!)
Tłuszcze: 60,88
natanek
9 listopada 2011, 10:24Kochana uwazaj na siebie , naprawde dobrze ze nie bylas sama i ze wszystko dobrze sie skonczylo:)))) ale powiem ci ze apetyt to Ci wczoraj dopisywal no no no :))))))))) Buziaczki i nie forsuj sie!!!!
dangro11
8 listopada 2011, 21:31Cale szczescie, ze wszystko sie dobrze skonczylo, mam nadzieje ze juz Ci lepiej.
iska211
8 listopada 2011, 21:17Oleńko, a ja już miałam nadzieję, że się lepiej czujesz...Dobrze, że Wojtek był z Tobą i zareagował. Kochana odpoczywaj jak najwięcej i się nie forsuj