Hej!
No więc jestem w Hiszpanii... już czwarty dzień. Nie sądziłam, że będę tak tęsknić za swoją rodziną i przyjaciółmi. Nie chodzi nawet o to, że dzieje się coś złego albo że 4 dni to jakoś strasznie długo (bo przecież nie), tylko o świadomość, że będę bez nich przez najbliższe pół roku... i to mnie najbardziej dobija. To i nieznajomość języka -kurs zaczyna się dopiero w piątek.
Co do diety, to idzie mi całkiem dobrze. Znalazłam już w sklepach produkty, które mogę jeść i po prostu nie kupuję nic więcej. Nie mam wagi, ale wydaje mi się, że chudnę i będę chudła :)
Pozdrowienia z (nie tak ciepłej) Hiszpanii!
Buziaki!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
cynamonowa121
7 lutego 2012, 20:45Uczę się hiszpańskiego i powiem Ci ,że nie jest wcale taki trudny jak się ogarnie,ale ilość czasów i wiele słów o podwójnym, potrójnym znaczeniu poraża. "la grupa" - dupa ,że tak poetycko rzeknę a "el grupo" to grupa ;D A za rodziną będziesz tęsknić, ale na szczęście jest skype ;) ( wiem coś o tym mam brata w Irlandii :] )