Hej,
dziś odwagi mi starczyło i wlazłam na wagę i powiem Wam, że całkiem miła niespodzianka mnie spotkała 69,6 kg! Chciałabym na początku maja zobaczyć 65 kg myślicie, że to realne?
Wczoraj we Wrocławiu lało cały dzień, na fitnessie nie byłam ale kręciłam hula hop - jak dla mnie jest to narzędzie zbrodni. Moje wygląda tak:
Kręcę nim tylko 10 minut dziennie bo inaczej mam takie siniaki i wybroczyny jak by w domu mnie bili :) Dziś też już 10 minut kręcenia było, a o 17 będzie fitness - BRZUCH I POŚLADKI. Powiem Wam, że chodzę z ogromną przyjemnością na te zajęcia! Dziewczyna która je prowadzi jest wulkanem energii, tak nas zawsze wymęczy, że wszystko mam mokre, pot się leje strugami! Ale ta satysfakcja gdy mówi, że już koniec i gratuluje wytrwania wynagradza wszystko.
To teraz czas na zdjęcia posiłków z głównie z wczoraj, tylko śniadanko jest dzisiejsze i właśnie je pałaszuje :)
Buła żytnia z szynką z kurczaka, jajkiem, pomidorkiem, ogórkiem i szczypiorkiem
A tu moje wczorajsze drugie śniadanko: wiejski z papryką, szczypiorkiem i pomidorkami, mini rogalik
Wczorajszy obiad: Pierś z kurczaka z piekarnika, kasza jęczmienna, kalafior, brokuły - dużo pysznego jedzonka!!! :)
I mój nr 1 wśród soków!
Miłej środy! :)
beatka2789
26 marca 2014, 08:38Ja mam podobne koło tylko że z podwòjnym masażerem. Na początku też wyglądałam jak by mnie ktoś bił. Teraz krècè już na gołej skórze
wieczna.optymistka
26 marca 2014, 08:18Oo, kocham te soki :D Są mega sycące. Co do hula-hop to chyba każdemu tak obija i tworzy sińce wielkości głowy, ale efekty są :D Tak, jest to realne :) Ale nie przejmuj się, gdy to się nie stanie, bo centymetry są zdecydowanie ważniejsze ;) Udanego dnia :)