Rusz dupę – tak zaczynają się i kończą wszelkie książki, filmy i poradniki motywacyjne nawołujące do zmiany zachowań. Swoje cztery litery ruszyłam dokładnie 17 grudnia. Miałam wtedy dzień sądu ostatecznego, czyli oddawałam projekt do druku. Po raz kolejny obiecałam, że nigdy więcej na ostatnią chwilę, że następnym razem… Obiecałam i dość nieopatrznie powiedziałam o tym swojemu znajomemu. Oczyma duszy widzę ten moment, jak zaciera ręce i spokojnym głosem mówi: „pomogę ci”. Z wypowiadaniem marzeń trzeba jednak uważać. Od dwóch tygodni zaczęłam żyć inaczej. Po raz pierwszy chyba w życiu. Zdarzały mi się okresy, kiedy coś tam nadganiałam i próbowałam usprawniać, ale kończyło się to porażką.
Postanowienie
zbiegło się z okresem przygotowań przedświątecznych. Nie udało
mi się ogarnąć całego domu, ale postęp jest każdego dnia. Uczę
się robić rzeczy, których nie lubię i które wiecznie odkładałam
na później.
W dużym stopniu pomogła mi książka Mel Robbins „Reguła 5 sekund”. Metoda polega na tym, żeby liczyć od 5 w
dół i przy 1 zabierać się za wykonanie rzeczy, która przyszła
nam do głowy. Teoria jest taka, że jak zaczniemy się zastanawiać,
to nasz mózg wymyśli milion wymówek, żeby tego nie zrobić. Bo
przecież mamy jeszcze czas, zdążymy, bo to trudne, bo co ludzie
powiedzą, bo….
Nie liczę, po prostu wstaję i robię. I
nagle okazuje się, że nie muszę stać nad zlewem godziny, żeby
wszystko pozmywać albo odkurzanie zamiast dwóch godzin zajmuje mi
niespełna 30 minut. Nadal nie przepadam za tymi czynnościami, ale
je robię od razu. Uczę się walczyć ze swoją prokrastynacją, ze
sobą. Nie myślałam, że to jest takie łatwe. Sprzątnięcie
jednej rzeczy w uporządkowanym pomieszczeniu, sprawia, że w ciągu
kilku sekund panuje porządek. Zrobienie porządku w zabałaganionym
pokoju wymaga czasu, siły i zniechęca.
Nadal mam masę zaległości, ale jest ich z każdą chwilą mniej. Kiedyś one mnie przerażały. Teraz im na to nie pozwalam. Staram się pozbywać chociaż jednej starej rzeczy dziennie. Starej w tym sensie, że miałam ją zrobić tydzień temu, miesiąc, kwartał, ale wylądowała na stercie „kiedyś tam”.
Rusz dupę działa też przy odchudzaniu. Ostatnio miałam problemy, waga stanęła na dłużej między 91 a 89. W święta zobaczyłam 86,8. I była to najniższa cyfra od ponad 5 lat. Po prostu w końcu ruszyłam dupę.
Powoli_do_przodu
1 stycznia 2019, 18:18Gratuluję sukcesu. A co do robienia - oj tak, ja też odwlekam wszystko na sam koniec. A potem narzekam że ostatni raz tak robię. Dłużej zajmuje zastanowienie się nad czynnościami niż ich zrobienie.