Ale tytuł mi się wymyślił. Brzmi nieźle więc zostaje
Przez to ostatnie niedosypianie organizm mi się kompletnie rozregulował. Zamiast normalnych 8-10 godzin (ja uwielbiam spać) budzę się po sześciu, nawet wyspana, ale pod koniec dnia brakuje mi już werwy. A może to te piekielne przeziębienie.
Najbliższe dwa tygodnie to tygodnie rozliczeń. To chyba najgorsza rzecz, przy organizacji imprezy. Czasem mam wrażenie, ze urzędnicy specjalnie zawalają organizacje pozarządowe tonami niepotrzebnych nikomu świstków, aby te w końcu upadły i nie zawracały głowy jakimiś imprezami, turniejami tudzież pomysłami na zorganizowanie czasu wolnego innym.
Przeprasza trochę mnie poniosłam.
Wracam na przyjemniejsze tematy. Dieta ja ją zaczynam lubić. Ważę się po kilka, kilkanaście razy dziennie. Moja stara sprężynówka pokazuje coraz fajniejsze liczby. Jestem straszliwym egocentrykiem i jak patrzę na te cyferki, które jeszcze miesiąc temu były nieosiągalnym marzeniem to humorek mi się poprawia a moje ego to ma już co najmniej 10 metrów wzrostu. Ale co mu będę żałować. Nie przypuszczałam, że chudnięcie może być takie przyjemne. Fakt nie stawiam sobie jakiś wysokich poprzeczek. Ale nad małymi łatwiej przeskoczyć, a ja miewam lęk wysokości, więc jak spadać to z niskich wysokości. I zawsze dołki mniejsze. Jeszcze jedno jak zjadam ten raz w tygodniu coś słodkiego, to dnia następnego waga idzie w dół. Czyli organizm potrzebuje, aby od czasu do czasu dać mu kawałeczek czegoś dobrego.
Jedzonko dziś
4 kromki ciemnego chleba z pastą sojową
1 fantazja wiśniowa
0,5 fantazji z jabłkiem pieczonym i cynamonem
1 talerz ogórkowej
4 pomidory
3 małosolne
0,5 kg śliwek
2 nektarynki
1 jabłko
grzyby gotowane • sporo
2 szklanki herbaty czerwonej
1 szkl. herbaty limonkowo-cytrynowej
1 espresso z mlekiem
0,5 l coli ligh
2 l. wody
jagusia1979
27 września 2006, 20:41Witam Ciebie i cieszę się z twoich sukcesików a co do tego wolnego spadku wagi to masz świętą rację tyło się też powoli to nie można wymagać od organizmu czegoś czego on nie lubi, po woli ale do celu, Papappa
mysioskoczka
26 września 2006, 07:55dzieki za wsparcie,kurcze,czy Twoj tata rzucił z dnia na dzien czy powoli zaczał ograniczac fajki?
Elija
26 września 2006, 06:14ale twoja dieta jest wedlug mnie strasznie chaotyczna - jakies tuczace fantazje laczysz z tuczacymi owocami (nektarynka), a do tego kilka warzywek... i cola :( probowalas moze poczytac o diecie southbeach? ja schudlam na niej z 70kg do 62 i nie tyje, bo juz nie mam ochoty jesc inaczej niz wedle jej zasad :) zdrowo i w ogole - zastanow sie