Ale wchodzę na vitalie często, tylko wstyd jest mi napisać cokolwiek..
Waga na dzień dzisiejszy 76 kg, czyli nie tak żle, stoje w miejscu...
no własnie od wielu miesięcy stoje w miejscu... raz mam lepsze dni raz gorsze, tym samym waga sobie skacze 75-78 kg ;/
Nie mogę się odnaleźć, ciężko mi znaleźć ten środek, tą stabilizacje, czuję się jak na huśtawce..
Niedługo wiosna, na prawdę nie chce by było jak w każdym roku, chcę aby było inaczej, chce aby było szczupło, zdrowo i pięknie.. cholera jasna, czuję się jak uzależniony narkoman...
Co mam zrobić aby utrzymać motywacje, aby te podstępne głosy nie podsuwały mi zakazanych myśli, jedzenia..
Nie wiem, co zrobić, to znaczy wiem, ale nie wiem jak to utrzymać, oczywiście wstaje poraz enty otrzepuje spodnie i walczę dalej...
No właśnie, sama się chwytam za słowa, cholera to nie powinna być walka, a aktualnie czuję że walczę, bo gdybym popłyneła to z powrotem osiągnęłabym najgorszą wagę w życiu czyli 85 kg.. Co to to nie, nigdy więcej nie ujrzę 8 z przodu...
Tylko jak osiągnąć kolejny lewel jakim jest 6? dzieli mnie 6-7 kilo czy to tak wiele?
To przecież "tylko" 3-4 miesiące systematycznej pracy, tak nie wiele, a tak wiele....
Może nagrywanie codziennego filmiku i takiego sprawozdania by coś pomogło?
Cholercia nie mam pojęcia, ale wiem że muszę ruszyć z miejsca..
angelisia69
22 lutego 2016, 05:56moze spowiadaj sie gdzies przed kims?pamietnik tu,moze jakis blog,notesik?w ktorym codzien piszesz co dobrego zrobilas dla siebie,ile pocwiczylas,co zdrowego zjadlas,no i jak polegniesz rowniez to zapisuj.Mysle ze dzielenie sie z kims jest pomocne zeby miec motywacje.Nie czujesz sie wtedy sama ze swoim ciezarem.Pozatym wprowadzaj drobne korekty do zycia,nie wszystko naraz zeby sie nie zrazic na starcie.A np. 1 tydzien -pije wiecej wody,2 tydzien-jem zdrowe sniadanka,3tydz-ograniczam slodkie do malej porcji do kawki.itd.itp. Wierze ze dasz rade!!
Odchudzajaca_sie_dietetyczka
22 lutego 2016, 20:14dzięki kochana, masz racje może codzienna spowiedź mi pomoże, co do wprowadzenia wszystkiego powoli, już tak zrobiłam, nie jest problemem jeść zdrowe śniadanko, pić dużo wody, ograniczać słodkie, problem zaczyna się jak wracam z pracy a tam cała rodzinka zajada się pysznościami, a u mnie można powiedzieć że utarł się taki rytuał że wszyscy wracają z pracy i zasiadają do stoły pełnego pyszności i wspólnie spędzają wieczór, opowiadają co się działo u nich ciągu dnia, z Tym że wszyscy są szczupli, a takim grubaskiem w rodzinie to jestem ja;/ No nic mam nadzieje że wytrwam, dzięki za słowa wsparcia ;)