najlepiej od początku :)
walka z wagą u mnie trwa prawie całe życie, raz było super ale trwało pół roku później waga małymi kroczkami powróciła. Od stycznia noworoczne postanowienie weszło w życie i o dziwo są efekty:) początek-setka!! coś strasznego!! załamka, łzy w poduchę jak to? aż tyle? może coś z wagą nie tak? no nic koniec tej beznadziei, workowatych, okropnych ciuchów, wylewającego się brzucha bleee... i tak walczę do dziś. Waga spadła o 10 kilogramów. Strasznie się tym napędziłam, ćwiczę sporo, jem z umiarem. Oby tak dalej. Są dni, chwile załamania ale jak później wciągam luźne spodnie na siebie to widzę, że ta ciężka praca daje efekty i walka trwa nadal. Tym razem marzę żeby mi się udało! Wierzę w siebie pierwszy raz tak bardzo więc musi się udać!!! Powodzenia sobie i wszystkim Wam życzę!!