Dziś mijają dwa tygodnie od mojego postanowienia noworocznego. Jak na razie trzymam się nieźle, codziennie ćwiczę do tego ograniczyłam a raczej zmieniłam nawyki żywieniowe. Dzisiaj po prysznicu przyjrzałam się dokładnie swojemu odbiciu i już widać pierwsze małe zmiany :) znikają boczki, ciało robi się powoli jędrniejsze w tym pupa co mnie cieszy :) znika też powoli cellulit, którego straaasznie się wstydzę...
Dzięki codziennym ćwiczeniom z hula hopem z masażerem zauważyłam, że robi mi się bardziej widoczne wcięcie w talii.
Od nowego tygodnia nowe wyzwania - w tym 30 dniowe wyzwanie z Mel B (mam cichą nadzieję, że dotrwam do końca) poza tym podwajam od poniedziałku ilość brzuszków i przysiadów oraz mam zamiar nieco zwiększyć czas na bieżni - mam nadzieję, że jakoś rozciągnę czas wolny w domu, tak aby z wszystkim zdążyć :)
Waga nie spada spektakularnie, ale też nie spodziewałam się cudów typu 10 kg w miesiąc itd.. cieszy mnie sam fakt poprawiającego się wyglądu ciała :)
Pozdrawiam, i życzę wszystkim powodzenia w wyzwaniach stawianych sobie codziennie po wstaniu z łóżka ;)