Sama siebie zaskakuje! Kiedyś bym du*y nie ruszyła z domu choćby wołami!
A teraz wracam po pracy i o 22 ide na kije:)
Wstaje dziś o 9 (siedziałam wczoraj do 2 i oglądałam "3 metry na niebem"
Boski film -polecam) zjadłam śniadanko i co??
I poleciałam na siłownie zewnętrzną
Szału nie ma, myślałam że te sprzęty będą lepsze, brak ustawien, na niektórych np. na orbitreku się po prostu nie dało ćwiczyć bo jest tak ustawiony że kolanami uderzałam o rurkę:/ ale przez pół godzinki się poruszałam na różnych przyrządach :) Później odkryłam że mam małych podglądaczy więc poleciałam do domu po aparat i pokręciłam się ze 40 min jeszcze po parku :)
Od razu chce się żyć! :)
Ps. Powoli mnie zaczyna wkurzac ten Vitalia tracker niby ały czas pokazuje mi ikonkę że jest aktywny, a teraz patrze że w ogóle mi nie liczył tych kroków:/ Chyba przerzucę się na endomondo .
kawonanit
24 maja 2016, 19:26Jaaaakie urocze! :D Też przechodzę etap, że mi się chce i jestem przekonana, że to dzięki przyrodzie :)