Witam,
No i już po urlopie, po wypoczynku niestety czas ten szybko leci...
Było luźno i było wypoczynkowo, trochę naładowałam sobie baterię. Ale niestety musiało mnie gdzieś "przewiać" gdyż mam kompletnie zatkany nos, boli mnie gardło i mam lekką gorączkę, jak nie przejdzie to trzeba będzie się wybrać do lekarza.
Co do diety w czasie urlopu - no cóż nie było jej...Nie objadałam się, ale jadłam niedozwolone rzeczy, jak skubnęłam czekoladek, chipsa, "normalny obiad". Na szczęście nie odbiło się to na wadze, albo i odbiło bo przed urlopem było 77,60, a teraz jest 78,40. Zwalam to na krab mojej niedoskonałości, ale jestem dobrej myśli, kiedyś musi spaść, a na dobre tory już wróciłam.
Jakoś nadal mi humor nie dopisuje, jakoś nie mogę dalej w siebie uwierzyć...Nie wiem, te parę dobrych lat wykończyło mnie i nauczyło, że oczekiwania należy naprawdę miarkować.
Może ta moja niewiara stanowi klucz do mojej porażki ??
Wykupiłam karnet na aqua na razie raz w tygodniu, a drugi raz to będzie pilates. Chodzi o to, że te moje notoryczne stany przeziębieniowe mnie dręczą. A niedosuszenie i wychodzenie zgrzana na zimno mi nie służy.
Wiosna jak już będzie, to może wówczas będę bardziej żywotna :) i vitalna :)
Pozdrawiam, wszystkie zmagające się,
pa.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.