Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wyjazd nad morze-samocena samej siebie(krytyczna)
11 czerwca 2013
witam.u mnie od piatku upał i nic się nie chce.oby taka pgoda była do końca lipca bo po 14 lipca jade na 4-5 nocy nad morze pod namiot.lubie raz w roku pojechac w bardziej spartanskie warunki.wygode mam przez caly rok wiec te kilka dni w ciutke gorszych warunkach to frajda.ciesze się jak dziecko na wyjazd a z drugiej strony mam żal i pretensje do siebie,że moja waga nie spada tylko wzrosła o kilogram.troche wstyd mi bedzie siedziec w kostiumie kąpielowym bo wygladam jak kaszalot.z drugiej strony jak komus nie pasuje to niech nie patrzy na mnie.mam na to w......e .jestem jaka jestem .moze ktos powie,ze to złe myslenie bo akceptuje siebie taka jaka jestem i tym zagluszam porazki związane z niepiwodzeniem w odchudzaniu.może ja nie potrafie popatrzec na siebie z innej strony,być bardziej krytyczna dla siebie.jak sie odchudzam przez 2 tyg i nawet gram mi nie spadnie to się złoszcze,denerwuje i jestem wredna.cierpi na tym moj mężuś bo mu sie czasami obrywa tak naprawde to nie wiem za co.mam pretensje do calego bozego swiata,czemu mnie nie dopadla dobra przemiana materii,czemu nie umiem walczyc z kilogramami,czemu nie mam checi na cwiczenia,czemu brak silnej woli,czemu brak wsparcia przy odchudzaniu ze strony męza.kazde niepowodzenie zajadam wafelkiem.woda mi zbrzydla,zielona herbata tez.w mojej głowie poprzestawialy sie klepki i kieruja mna w zla strone.chce to zaczać powoli zmieniać bo nienawidze siebie.
therock
11 czerwca 2013, 23:12Trzymam kciuki za pogodę i prosze o odrobine słonka :)
Tallulah.Bell
11 czerwca 2013, 13:43widze tu pewną niekonsekwencję, raz piszesz że siebie akceptujesz, a za chwilę że się nienawidzisz. Mam nadzieję że uda ci się opanować swoje życie i wygrać z nadwagą,
nivea35
11 czerwca 2013, 10:30Kochane macie racje.malumi krokami iwszystko to i waga tez malymi krokami zacznie spadac.
MetamorfozaZewaChodakowska
11 czerwca 2013, 10:25Możesz się na mnie wkurzyć, ale powiem Ci do słuchu: DOŚĆ Z WYMÓWKAMI I ZWALANIEM WSZYSTKIEGO NA ZŁĄ PRZEMIANĘ MATERII itp Rusz tyłek z kanapy i zacznij się ruszać, bez tego ani rusz. Nie narzucaj od razu wielkiego rygoru, bo nie wytrzymasz. Wprowadzaj powoli jakieś proste ćwiczenia. Zacznij wiecej pić wody i herbaty-zielonej i czerwonej. Nawodnienie to podstawa. Ja jem lody, pizzę, frytki i chudne- robie to sporadycznie, żeby nie zwariować. Od dziś trzymam za Ciebie kciuki i będę tu często zaglądać.
Balbisia
11 czerwca 2013, 10:25To tylko przejściowy kryzys. Nie poddawaj się! Pij dalej tą znienawidzoną wodę bo wyjdzie to tylko dla Ciebie na plus. Może wrzucaj do niej plaster cytruny, truskawki, malinki będzie miała lekko owocowy smak:) Trzymam kciuki!