witam tak nietypowo,bo u mnie sajgon,od rana opiekuję się dziećmi brata i prawie idzie oszleć,młodsze się biją starsze się obrażają,a do tego mąż co chwila krzyczy i fuczy to ja też się nie poddaję dopóki mnie nie przeprosi to też się nie odzywam na pewno mu przejdzie jak coś będzie chciał,dietkowo jak najbardziej ok i do tego ruchu maksymalnie do tego jeszcze sprzątanie i gotowanie obiadu a przy czwórce dzieci było co robić,
co jak co ale te ciche dni u mnie wychodzą na plus,bo po weekendzie spadek o 0.4 co cieszy,w weekend było sobota 1 h rowerek,niedziela 1 h rowerekczyli 500 kal spalonych do tego 100 półbrzuszków
pandzia1991
12 marca 2013, 08:38loooohohoho...opieka nad gromadką dzieci, to jest wzywanie. ;)
austryjaczka1
11 marca 2013, 22:18Współczuje, nie wytrzymałabym z dziećmi :D Ładnie i pozdrawiam :)