tak mi minął dzień.najchętniej przespałabym go.chyba dopadło mnie zimowe przesilenie. tak z koleżanką usprawiedliwiałyśmy zawsze swoje lenistwo. na każdą porę roku miałyśmy wymówkę. zimowe przesilenie, jesienną depresję, wiosenne przesilenie i letnie zmęczenie upałem.
ale cóż , śpiąco czy nie ,stepperek trzeba dziś zaliczyć. i brzuszki.bo jak raz sobie odpuszczę , to później ciężko będzie się zebrać.
dietkowo ok. to mnie cieszy.
w końcu udało mi się dokończyć książkę " Marina" Zafona. świetna książka.a wieczorkiem mam zamiar dokończyć serwetkę na szydełku.robię ją już ze dwa tygodnie.
Sayoko
12 stycznia 2010, 19:17Tak sobie czytam, Twój wpisik dzisiejszy i...samej mi sie zachciało spać niemiłosiernie...podziwiam mimo lenia strasznego chęć robienia ćwiczonek...mnie zapewne nie chciałoby się ;) wspaniale, ze robisz serwetę, ja również "serwetkuję" na szydełku, ale teraz aktualnie robię tunikę z dość cienkiej bawełnianej włóczki i....dziś zakupiłam nieco grubszą na ....spódnicę.....rozmiar....i tu mam zagadkę, haha bo ma być to moja spódniczka....pozdrawiam.
KingaZnadwaga
12 stycznia 2010, 17:07jak ją skonczysz, to wrzuc fotke, co.. ? :) bo jestem ciekawa jak wielki masz talent.. :D pozdrawiam :)