weekend minął mi szybko, ale też obfitował w atrakcje. czas szybko leciał.nie ćwiczyłam, ale też po całym dniu w ciągłym ruchu nie miałam już sił na nic. w sobotę byliśmy na zamku na targu staroci.poszliśmy sobie spacerkiem.później na starówkę i do pierogarni na obiad.nie był on może mało kaloryczny, ale jaki pyszny.ja na tym poprzestałam.ale moi panowie byli jeszcze głodni, więc po drodze wstąpiliśmy po gyrosa dla nich.wczoraj wybraliśmy się do Lublina, do rodzinki.były spacery, zakupy w galerii (obkupiłam chłopaków, a dla siebie nic nie znalazłam oprócz kredki do oczu , fioletowej).i tym razem w miarę dietetyczny obiadek.
a dziś od rana ćwiczonka:
- 20 km na rowerku (zmodyfikowałam trening na spalanie tkanki tłuszczowej na brzuchu, znaleziony w wrześniowym Shape )
- 50 brzuszków
jedzonko:
- szkl.wody z miodem i cytryną
- śniadanie: serek wiejski z ogórkiem i szczypiorkiem, kr.razowca
- II sniadanie: gruszka + 2 orzechy włoskie
a ponadto :
- woda
- herbata zielona
miłego dnia!
negrita
28 września 2009, 10:29dziękuję za wsparcie :))) widzę, że upodobanie do zielonej herbatki mamy takie samo ;D pozdrawiam
recensinis
28 września 2009, 09:40pozytywne nastawienie to polowa sukcesu:) 3mam kciuki:))))