Jestem.
Żyję.
Tak naprawdę dopiero teraz czuję, że żyję.
18 minut i 30 sekund Killer'a. Najpierw było 12, później prawie 16, a teraz 18 minut i 30 sekund. To nawet nie jest połowa treningu, ale ja i tak jestem z siebie dumna, choć robię małe postępy. Ale za każdym razem w połowie pierwszych ćwiczeń zasadniczych jest mi niedobrze i myślę, że to już koniec, a jednak idę coraz dalej, małymi kroczkami :) Dziś był też dłuższy spacer z psem.
Może nie wiecie, ale moim hobby są konkursy i to mnie często gubi ;) Dlaczego? A dlatego, bo głównie gram w te promocyjne - tu trzeba kupić chipsy, tu Pepsi i tak to się kończy. Postanawiam wrzucić to wszystko głęboko w szufladę i nie pożytkować... Ale kod z chipsów trzeba znaleźć wewnątrz opakowania... i tak jakoś dziś się skusiłam na małe Lay'sy. Plus jest taki, że nie sprawiło mi to przyjemności, a teraz, po treningu nie mogę już na nie patrzeć :)
A jak Wasze postępy? Jak Wasze starania?
fitnessmania
4 kwietnia 2017, 09:15Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka