Drugi dzień diety minął. Myślałam, że polegnę, ale jakoś dałam radę. Rano godzinka na rowerze, popołudniu Skalpel. Dieta też dzisiaj całkiem dobrze. Dużo warzyw zjadłam. Nie wiem dokładnie ile to wszystko ważyło. Nie liczę kalorii, jem na oko. Nie zamierzam się głodzić, właśnie przez przygody z głodzeniem się moje ciało wygląda teraz w ten sposób. Żałuję, że tak je traktowałam . Muszę teraz zadbać o nie tak, aby wynagrodzić mu poprzednie nieszczęsne odchudzanie i jojo po nim. Jutro ważenie, trochę się denerwuję. Mam nadzieję, że zobaczę chociaż 100g mniej. Jeżeli to będzie trochę więcej chyba wpadnę w euforię. Czuję mięśnie łydek, delikatny ból... jutro na rowerze może być ciężko.
Zjadłam dzisiaj 4 posiłki. Pomiędzy nimi były odstępy czasowe 3,5 - 4 godziny. Wprowadzam zdrowe odżywienie w miarę swoich możliwości.
Unbesiegbar
18 sierpnia 2013, 09:24Bardzo rozsdądnie. Ja też uczę się na błędach i więcej takich głupot nie zrobię :> Trzymaj się !
Subtle
17 sierpnia 2013, 21:59Dokładnie tez przestałam liczyc kalorie, jem na oko tak, zeby się najesc , a nie nażreć :D