Cześć dziewczynki!
Waga dziś 54,0. Plus jeden centymetr w udzie... Reszta wymiarów bez zmian. Miałam jechać do Włoch szczuplutka z wagą 53 - nie pojadę. Dzięki kilkudniowemu obżarstwie. Trudno, zepsułam. Jutro wyjeżdżam, więc nie da się już nic zrobić. I tak dużo zrobiłam dla siebie.
Wydaje mi się że zajadam problemy. Gdyby nie rodzina to byłaby sielanka. Czasami w myślach określam moją rodzinę "patologia", mimo że to chyba lekka przesada, ale ja naprawdę nie wiem jak nazwać to co się dzieje u mnie w domu. :(
Moi rodzice ciągle się kłócą, mój tata nie ukrywa przed nami, że ma kochankę. Niby mówi to na żarty i mama też chyba myśli, że to żarty, ale ja czytałam jego smsy (wiem, że nie powinnam)... Z kolei moja mama ciągle chodzi i narzeka na mnie. Jaką to jestem niedobrą córką, że przeze mnie i moją siostrę szybko umrze... To naprawdę dobija.
Niby mamy dużo pieniędzy - mam na wszystko co chcę, ale nawet nie wiecie jak muszę się prosić o kasę. Tego nienawidzę najbardziej. Przykład? Jadę na basen z koleżankami. Koleżanki dostają od rodziców 10-15 złotych, żeby mogły sobie kupić coś do jedzenia. Ja dostaję 6,50 (4 złote na autobus w dwie strony, a 2,50 na wstęp). Czasami nie dostaję. A ostatnio tata kupił jakieś lody po 5 złotych jeden kubek, tylko dlatego, że sąsiadka (której nie lubi i ją obgaduje) przyszła na kawę. Jeśli chodzi o ubrania - muszę sama sobie zbierać kasę (święta, babcia, urodziny, dzień dziecka itd). Na szczęście dostaję zwrot z biletu miesięcznego ze szkoły (50 złotych), oni o tym nie wiedzą, więc nie narzekam. A wiem, że rodzice mają kasę - mój tata cały czas kupuje sobie nowe buty z nike albo inne ''fajne'' rzeczy, którymi może szpanować przed sąsiadami.
Jeśli chodzi o wyjazdy to tutaj muszę przyznać rację - byłam w ciągu czterech miesięcy w Francji i jadę do Włoszech. Ale nawet nie wiecie jak mi to wypominają... Czasami mam takie wyrzuty sumienia, że jadę na te kolonie...
Mimo wszystko ich kocham.
No i największy problem to moja siostra. Ma dopiero 12 lat, a już pije, wciąga tabakę i potrafi tak wszystkimi manipulować, że zawsze wychodzi na jej... Ona zawsze jest lepsza, mimo że ma dużo niższą średnią ode mnie (jest dopiero w podstawówce), dostaje więcej kasy od rodziców, może dłużej grać na kompie. I normalnie w domu przeklina. Jak ja raz to zrobiłam to dostałam szlaban na dwa dni... Często się z nią biję - właściwie to tylko w swojej obronie, ale zauważyłam ostatnio, że stałam się przez to bardzo agresywna. :(
Dziś ostatni dzień, kiedy jestem w domu. Wiecie jak moja rodzinka mnie "żegnała"? Pojechaliśmy rano na zakupy, poprosiłam tatę, żebyśmy pojechali do biblioteki, bo chciałam wypożyczyć książkę. A moja mama, że ona jedzie dziś z siostrą na miasto to mi wypożyczy. Pytam "obiecujesz?". I obiecała. Potem chciałam napisać notkę, ale siostra cały czas siedziała na kompie. Jak pojechała z mamą na miasto wzięła ze sobą kabel od internetu... Wróciły bez mojej książki... A przecież mama mi obiecała.... :( Nawet pisałam jej smsa, żeby nie zapomniała...
I znowu awantura, kłóciłyśmy się we trzy, siostra zrobiła mi pięknego siniaka na nodze.
Przez te awantury staję się nerwowa, płaczliwa i bardzo agresywna. Dziś przez chwilę miałam ochotę strasznie pobić moją siostrę, ale się uspokoiłam.
Cieszę się, że jutro jadę, chociaż sama nie wiem... Pan B. mnie olewa.
Czuję się okropnie i cały czas płaczę. :(
Mam nadzieję, że u Was jest lepiej.
Trzymajcie się ;***
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
silnawola58
14 lipca 2010, 22:03wszyscy mają swoje gorsze dni, ja też takie czest mam... i podbnie jest z moją rozinką, tyle, że ja nie mam siostry... zobaczysz wrócisz z obozu, zatęsknia, może będzie lepiej? :) trzymaj się:*
Swann
14 lipca 2010, 21:39U mnie też są kłótnie, o byle co. Czasem się cieszę, że nie mam rodzeństwa.
LoveShoes
14 lipca 2010, 20:37Jedź na te kolnie i baw się dobrze!!
madziura1989
14 lipca 2010, 20:26Złotko nie przejmuj się... . Kiedys to wszystko się zmieni...pewnie jeszcze troche wody w Wiśle upłynie, ale docenicie się nawzajem z siostrą ( mam nadzieje że my z moją też ). Nikt nie ma idealnej rodziny... A poza tym masz jeszcze mas- Vitalijki ;) Ciesz się wyjazdem Słońce ;) Buuuuziolki :* ...i nie płaczemy ;)
happy1992
14 lipca 2010, 20:14Kochana na przejmuj się! Będzie dobrze. POjedziesz do Włoch, odpoczniesz. Buziaki ;*
sylvijaa
14 lipca 2010, 20:06trzymaj się :* a dietkowo chyba jakiś taki czas, że waga rośnie...bo u mnie też :(
Cocainegirl16
14 lipca 2010, 20:04Kurcze - wypominanie pieniędzy - skąd ja to znam... kłótnia dosłownie sprzed chwili :/...