Cześć!
Ostatniej soboty był mój debiut w bikini - zebrałam dużo komplementów znajomych. Byłam przeszczęśliwa, a gdy wieczorem leżałam w łóżku przypomniałam sobie jak to z tym moim odchudzaniem naprawdę było.
Może nikt tego nie przeczyta, ale ja chcę to tu mieć. Tak dla siebie.
Rok temu, jeszcze w styczniu 2009 byłam szczęśliwą, nie mającą kompleksów dziewczyną, ważącą 63-65 kg przy wzroście około 165. Jadłam co chciałam, ćwiczyłam tylko na wfie (często się wymigiwałam), nie żałowałam sobie niczego.
Miałam przyjaciela, właściwie nie wiem jak to nazwać. Wszyscy mówili, że jesteśmy nieoficjalnie razem. A ja nawet go nie pytałam czy to prawda - po prostu byłam szczęśliwa.
Całowaliśmy się dwa razy, codziennie ze sobą pisaliśmy. Potem byłam z nim na zimowisku, było cudownie. Ale nigdy nie powiedział mi, że jest ze mną, że mnie kocha jak dziewczynę, a nie jak przyjaciółkę. Wyglądałam wtedy tak (to zdjęcie z zimowiska):
Po tym zimowisku zaczęło się wszystko psuć. Zaczął więcej pisać z moją przyjaciółką, a mnie olał. Tzn pisaliśmy. Ale ja byłam coraz bardziej zazdrosna, zachowywałam się jak zdesperowana kretynka. Kochałam się w nim pół roku, robiłam wszystko, nauczyłam się nawet jeździć na nartach - a on olał mnie dla mojej "przyjaciółki".
Najbardziej bolało mnie to, że on nie wiedział nawet czemu jestem zła. Właściwie miał rację - nie byliśmy razem. Ale robił mi taką nadzieję...
On zaczął z nią chodzić. To był najgorszy dzień w moim życiu - pamiętam, że płakałam przez cały dzień, to była niedziela. Nawet nie wstałam z łóżka. I tak przez dwa tygodnie płakałam, miałam załamki i doły. Aż w końcu powiedziałam sobie "Dziewczyno, będziesz się marnować?! Pokaż mu, pożałuje tego!" i zaczęłam ćwiczyć a6w. Nie jadłam po 18.
Nie pamiętam ile ważyłam po tym. Wytrzymałam a6w przez 3 tygodnie. Pamiętam, że wszyscy mi mówili, że mam piękną talię. Ważyłam wtedy około 60 kg i na wakacjach 2009 wyglądałam tak:
Masakra. Ale przynajmniej nie było ze mną tak źle jak w zimie. Powoli zapominałam o nim. Potem przez cały wrzesień sobie odpuściłam, jadłam co popadło, aż w październiku ja i ten przyjaciel zapisaliśmy się znowu na zimowisko i moje zauroczenie (sama nie wiem jak to nazwać) znowu odżyło. Zawzięłam się! Zaczęłam ćwiczyć, ograniczałam jedzenie.
Wtedy właśnie trafiłam na Vitalię i dziękuję za to Bogu! Jestem pewna, że bez tej strony nie osiągnęłabym tego co osiągnęłam. Ważyłam 61 kg i miałam wielkie ambicje - na zimowisku nie chciałam mieć już tych dodatkowych kilogramów, chciałam powalić Go na kolana swoim wyglądem! Zdjęcie z początków odchudzania:
I powiem szczerze, nawet się udało. Doszłam do wagi 57-58 kg, jakoś tak. Pojechałam tam z wielkimi ambicjami. Niestety to zimowisko okazało się totalnym niewypałem. Nawet nie wiecie jak się cieszyłam, że jadę do domu!
Zdjęcie z zimowiska 2010:
Po tym zimowisku postanowiłam z nim jechać razem na kolonie. On w tym roku ma już 18 lat, więc to moja ostatnia szansa. Zrozumiałam to już w marcu i wróciłam do ćwiczeń i diety i oczywiście na Vitalię!
Zaczęłam liczyć kalorie i ćwiczyć. Ale nie tylko to. Zaczęłam naprawdę o siebie dbać - od marca biorę skrzypovitę, zainwestowałam 500 złotych oszczędności, by kupić bardziej kobiece ciuchy... W maju ściągnęli mi aparat z zębów - on znał mnie tylko z aparatem.
No i na koniec zdjęcia - jedno sprzed tygodnia (wybierałam się po strój kąpielowy), a jedno z soboty - mój debiut w bikini w tym roku. :)
Dwa tygodnie temu najlepszy kumpel tego mojego przyjaciela powiedział mi, że wyglądam genialnie i pytał jak to zrobiłam - on mnie nie widział od wakacji tamtego roku.
Za miesiąc jadę do Włoch. I szczerze, to nie wiem czy jeszcze mi zależy tak mocno na Nim jak kiedyś... Ale tam wszystko się rozstrzygnie - jeśli nic się nie wydarzy ja sobie odpuszczam.
Zmieniło mnie to odchudzanie - teraz wiem, że jestem więcej warta. Kiedyś myślałam, że można mną pomiatać i mnie ranić... Do tego pokochałam sport! Pływanie, bieganie i inne.
No i to chyba tyle. Długa notka mi z tego wyszła.
Gratuluję tym co wszystko przeczytali. Jutro rano podam moje wymiary i wymiary z listopada, które znalazłam. :)
Pozdrawiam Was dziewczynki;***
Jeśli jesteś dobrą piłką, to im silniej cię uderzą,
tym wyżej się wzniesiesz.
Tristan Bernard
AlbankaCCL
15 czerwca 2010, 07:19gratuluję wyglądu bo jest boski i jest czego zazdrościć i być dumnym ;))) a historia ja wytrzymałam i przeczytałam do końca niech ten chłopak naprawdę zobaczył co stracił ;-)))
Kedzia91
14 czerwca 2010, 23:46Fotki robią wrażenie i widać zmianę. Naprawdę wyglądasz świetnie. Szkoda, że motywacją był facet, że nie chciałaś wyglądać dobrze dla siebie, tylko przez niego. Ważne, że Ci się udało osiągnąć cel. Gratuluję! Teraz tylko utrzymać wagę i cały świat jest Twój. Pozdrawiam!
judy1988
14 czerwca 2010, 22:32Wyglądasz świetnie! Gratuluję!
Ciupek
14 czerwca 2010, 22:14Gdzie można dostać takie nogi? A no i koszt?
Tinyish
14 czerwca 2010, 22:12Swietny brzuszek, zazdroszcze straszliwie ..:)
DidiMaria
14 czerwca 2010, 22:05Przeczytałam wszystko.... Gratuluję osiągnięcia sukcesu i masz świetną figurę:) A co do chłopaka teraz to pewnie z zazdrością na Ciebie patrzy
evik85
14 czerwca 2010, 21:59Super zmiana! I najważniejsze, że zrozumiałaś, że robisz to dla siebie a nie dla chłopaka. Super postawa. Pozdrawiam gorąco. Rybnik to piękne miasto, pochodze z tamtych okolic:) Trzymam kciuki za ciebie.
eveee
14 czerwca 2010, 21:59Masz dar pisać tak że wciąga strasznie :) Ale masz super figurkę, na pewno go powalisz i tego Ci życzę :) Powodzonka :)
belferzyca
14 czerwca 2010, 21:58No proszę... dotrwałam do końca... Chyba równolegle z utratą kilogramów nabrałaś zdrowego spojrzenia na rzeczywistość. Gratuluję i udanych wakacji życzę:))
Bluelight
14 czerwca 2010, 21:58I tak trzymac!!!! Pozdro
merinque
14 czerwca 2010, 21:58Motywująca historia,,, jak się chce to można :) gratuluje :)
madziura1989
14 czerwca 2010, 21:56Świetny brzuszek ;) Gratuluje z całego serca samozaparcia :)
choco17
14 czerwca 2010, 21:55wyglądasz super :) mam nadzieję,że jeszcze trochę i moje ciało też tak będzie wyglądało ,.!
shakirra
14 czerwca 2010, 21:55Gratuluję :D