Heej :c. Mam ostatnio jakoś mało czasu, żeby tu siedzieć, wybaczcie. No i jak K. u mnie zamieszka, to już w ogóle będzie problem z pisaniem postów, bo on chce ze mną spędzać każdą sekundę. Jednak nawet, jeśli nie komentuje Waszych pamiętników to wiedzcie, że je czytam :D.
Wymyśliłem dziś prezent dla D. i sądzę, że się z niego ucieszy. Zrobię mu antyramę z naszymi zdjęciami (jego ze mną i zespołu). Do tego dokupie może jakiś kubek i wrzucę w niego słodycze. Jejuu. Już nie mogę się doczekać, aby mu to wręczyć. Kocham dawać prezenty.
Wczoraj próba była udana nawet, praca idzie pełną parą, czy jak to tam się mówi :D. W poniedziałek będziemy kończyć kolejną piosenkę, czyli już szóstą. Pod koniec maja będziemy mieć chyba koncert, takie krążą pogłoski. Na mieście wiszą plakaty ogłaszające, że gramy na festiwalu w lipcu. To trochę dziwne uczucie. Nigdy nie sądziłem, że zagramy na czymś większym, że będziemy nagrywać płytę, no i że poznam tak cudownych ludzi, z którymi gram.
W ogóle XD... Ale dzisiaj akcja była w szkole. Nie śmiałbym się, gdyby nie chodziło o największego kretyna z mojej szkoły, z którym niestety chodzę/chodziłem do klasy. Mamy taką zasadę na matematyce, że jeśli ktoś korzysta z telefonu, to profesor zabiera go i rozkłada na części pierwsze. Następnie można odbierać je pojedynczo na każdej przerwie lub wymieniać za zadania. Jedno zadanie rozwiązane na tablicy = jedna część dla osoby, której telefon profesor przejął. No i nasz kochany klasowy debil wpadł akurat dzisiaj. Okazało się, że pod etui telefonu miał marihuanę... c: (Nie wspomnę już o tym, że miał dłuższą chwilę, aby to etui zdjąć i dać telefon bez maryśki.) No i poszło. Praktycznie nic nie wiedzieliśmy. Profesor tylko do nas, że mamy pożegnać się z kolegą i że mają oni pewne procedury, których musi przestrzegać. Poszli, wrócił bez tego chłopaka. No i godzina później. Siedzę sobie z jedną dziewczyną z klasy na korytarzu, bo nie chodzimy na religię. Jemy sobie lody, a tam idzie policja XD... My już takie `uu...`, no ale siedzimy. Za chwilę wyprowadzają z sekretariatu tego idiotę zakutego w kajdanki, a co on robi? Śmieje się do nas!!! No myślałem, że tam padnę. Patrzymy, wrzucili go do dużego radiowozu (jacyś chłopcy zrobili zdjęcie tej akcji XD). Naprawdę, nie śmiałbym się, ale on jest wyjątkowo głupi i to tylko wyłącznie jego wina, że tak się stało. Ale życie chyba dość szybko eliminuje mało inteligentnych i błyskotliwych osobników.
Dziś poszedłem sobie pobiegać. Chociaż. Raczej był to jogging. Zrobiłem sześć kilometrów w jakieś 40 - 45 minut. Buty się sprawdzają. Niestety jakoś na ostatnich dwóch kilometrach złapał mnie deszcz :D. Chociaż. Zmotywowało mnie to do szybszego biegu. c: Spaliłem więc jakieś 500 kalorii. Jutro już nie będę miał czasu na taki bieg, bo wrócę o wiele później do domu. Jednak jakaś aktywność z pewnością się pojawi.
Czas na moje jedzonko nieszczęsne.
Wczoraj:
~ I śniadanie - kakao, dwie kromki pieczywa lekkiego z serkiem wiejskim, wędliną i ogórkiem oraz pół makreli wędzonej;
~ II śniadanie - bułka pełnoziarnista z serem żółtym i sałatą, mandarynka, jabłko i kubeczek lodów jogurtowych;
~ obiad - cztery paluszki rybne, dwa ziemniaczki i pół szklanki surówki z kapusty kiszonej;
~ podwieczorek - sześć herbatników i kilka paluszków;
~ kolacja - serek homogenizowany.
Dzisiaj (trochę bułkowy dzień):
~ I śniadanie - bułka pszenna z sałatą, serem żółtym i keczupem;
~ II śniadanie - bułka pełnoziarnista z sałatą i twarożkiem, mały lód świderek;
~ obiad - miseczka zupy pomidorowej z ryżem i gotowane skrzydełko z kurczaka;
~ podwieczorek - bułka pełnoziarnista z dżemem różanym;
~ kolacja - dwie kromki pieczywa lekkiego z twarożkiem, wędliną drobiową i sałatą, parówka z szynki i jajecznica z dwóch jajek ze szczypiorkiem.
Nie potrafię jakoś odmówić sobie lodów :c. To jakaś moja potworna słabość. Nie mogę ich przecież jeść codziennie. o: Trzeba się chyba nad sobą zastanowić :D.
barbra1976
14 czerwca 2015, 01:47hej, wpadlam przypadkiem na ciebie. dobre lody nie sa zle, ale maja w sobie syf. odgapilam lody superhiper bez chemii-zamrazasz truskawki i banana w plastry. wrzucasz zmrozone do blendera. czad i obled! mozna kapnac troche smietany czy mleka, doslodzic chyba nie jesli z bananem. z owocow lesnych tez robilam, to juz dosladzane syfkiem slodzikiem. i takie sobie mozesz wcinac nawet codziennie bez wyrzutow na sumieniu.
Magdalenananie
14 maja 2015, 22:36To jest piękne, że czerpiesz taką przyjemność z bezinteresownego dawania, nawet jak to jest prezent na urodziny (niektórzy mają nawet z tym problem i dając go komuś nie czują nic a nic podobnego, co Ty ). Vitalia to nie Twój obowiązek, więc uważam, że nie musisz się tłumaczyć z jaką częstotliwością dodajesz posty i jakie - to w końcu Twój pamiętnik, Twoje "widzimisię" - możesz robić z nim wszystko. Bardzo szybko idzie Wam pisanie tych piosenek, aż w duchu jestem ich ciekawa. Co do klasowego idioty - to się nazywa selekcja naturalna, nic dodać nic ująć. Takie pospolite facepalm, żeby samemu sobie zaszkodzić, no szkoda słów. Pochwal się butami ; 3 A lodów może nie potrafisz sobie odmówić, bo jest już taka pora, kiedy to wszędzie, wszsycy zajadaja się nimi we wszystkich kształtach/rozmiarach i smakach.
kacper3
14 maja 2015, 08:51Kreatywny prezent, jeden od na dzien to nie grzech, wiwdziec siebie na plakatach w calym miescie to musi byc cos. No i znaczy, ze praca z pasja daje efekty...:-) :-) :-)
nieplaczmy
14 maja 2015, 18:08No ale jednak mógłbym nie jeść ich tyle :c. Szczerze mówiąc, to bardzo dziwne uczucie. Tak samo, jak ktoś mnie palcem wytyka i krzyczy, że `patrzcie, to ten ten co grał tam i o tej tego tamtego dnia` XD.
eMZett
13 maja 2015, 21:01Też bym się śmiała, nie martw się, nie jestes jedyny... :) Chociaz jakbym Ci opowiedziała jakie sytuacje dzieją się u mnie w pracy to byś popłakał się ze śmiechu, bo aż do tego stopnia ludzie są głupi :) Myślę, że D. będzie szczęśliwy, fajnie dostac cos od serca :) A co do lodów to tez moja ogromna słabosc i zawsze gdy jestem w sklepie patrzę sie na nie i czuję się totalnie rozbita, bo chudnac się chce, ale jesc lody tez :D Super, że pobiegałeś ;) Miłego wieczorku!
nieplaczmy
13 maja 2015, 21:03W pracy też tak źle? :D Właśnie ja zawsze wolę zrobić sam jakiś prezent, to chyba milsze. Ja nigdy jeszcze się od lodów nie powstrzymałem niestety :c. Tobie również.
eMZett
13 maja 2015, 21:10Takie historie, takie afery jak nigdzie indziej, ale czego mozna się spodziewac pracując w magazynie z anglikami i z ludzmi z totalnie różnych krajów czesto nieznających nawet języka angielskiego. :) Nie zdawałam sobie sprawy jak głęboko sięga ludzka głupota aż od momentu kiedy zaczęlam mieszkac w Anglii, ale teraz juz wiem i nie czuję się z tym lepiej, ale posmiac się jest z czego przynajmniej. :D
cynamonowy44
13 maja 2015, 20:25. Lepiej jak kupisz ładna ramkę. Obecnie antyramy są wykonywane kiepsko. Po za tym nie ma w nich magii. Choć pomysł masz fajny! A takich ludzi nie ma co żałować jak ten kolega;) Natomiast matematyk pierwsza klasa;) pozdrawiam;)!
nieplaczmy
13 maja 2015, 20:28Nie ma takich dużych ramek, a ja chcę umieścić wiele zdjęć i jakieś życzenia tam dla niego. Robiłem już podobny prezent przyjacielowi i wyszło naprawdę fajnie. Pozdrawiam również :D.
blue-boar
13 maja 2015, 20:18też uwielbiam dawać prezenty i nie mogę się doczekać momentu kiedy go komuś już wręcze :D
nieplaczmy
13 maja 2015, 20:27Bo to jest fajne bardzo :D.