Witajcie :)
Przez ostatnie kilka dni nie pisałam bo jakoś tak raz, że nie miałam weny na pisanie, no nie chciało mi się ;) a dwa, że nic ciekawego i godnego opisania się nie działo. Mój nastrój poprawił się, przeczekalam kryzys cały czas robiąc swoje i jest już lepiej, dużo lepiej jeśli chodzi o samopoczucie. Ale żeby nie było zbyt pięknie to dzisiaj ważenie i nie jest tak fajnie jakby być mogło. Minimalny spadek jest bo z 84,6 na 84,4. Ale nie jestem rozczarowana czy zła bo robiłam wszystko jak trzeba więc nie mam sobie nic do zarzucenia. Najwyraźniej jest zastój, który jak wszystkie wiemy zdarza się podczas walki ze zbędnymi kilogramami. Nie jest to raczaj zatrzymanie wody bo u mnie to tylko raczej przy @ a do tego jeszcze trochę. Ja takiego zastoju dawno nie miałam i wszystko szło w miarę płynnie aż się sama czasami dziwiłam. To teraz mam ;) No trudno, dalej robię swoje. Tak jak pisałam nie czuję się z tym źle bo sobie nie mam nic do zarzucenia, owszem-milej by było dla samopoczucia jakby spadło więcej no ale tak się zdarzało i zdarzać będzie więc mimo wszystko walka trwa i oby za tydzień było już ok :)
Dobiega końca dwutygodniowe wyzwanie bez słodyczy, u mnie będzie zakończone sukcesem ale mam już wprawę, natomiast moja przyjaciólka zaliczyła kilka wpadek,mam nadzieję, że to przez to, że to jej początki i za chwilę będzie lepiej i da radę :)
MllaGrubaskaa
9 listopada 2014, 05:34Masz bardzo mądre podejście do diety ;))
katy-waity
8 listopada 2014, 16:02ale spadek jest, maly bo maly, ale jest:)
Vivien.J
8 listopada 2014, 13:58Każdy zastój w końcu musi minąć ;) Trzymaj się!