Już jakiś czas temu pisałam o nagradzaniu siebie za sukcesy w odchudzaniu.
Jest to jeden ze sposobów na motywowanie i pilnowanie siebie.
Poza najbliższą nagrodą, jaka przewidziałam dla siebie (była to sukienka, zdjęcie której umieściłam w poście o nagradzaniu) przy osiągnięciu wagi 80kg będzie jeszcze kilka - ustaliłam sobie że co zrzuconych 5kg jedna :)
Jakichś bardzo sztywnych ram czasowych narzucać sobie nie będę - jak już pisałam, to nie wyścigi a ważny sukces w ogóle - ale łatwiej będzie mi się zdyscyplinować wizualizując sobie swoją "marchewkę" w bliżej określonej przyszłości.
I tak przy osiągnięciu wagi 75kg (chciałabym do Sylwestra), zafunduję sobie tatuaż :)
Jeden na plecach już mam, teraz marzy mi się subtelny i kobiecy w okolicy kostki. Podobają mi się drobne gwiazdki, nutki, napisy lub piórka.
Wzór ostatecznie wybiorę jednak gdy znajdę swój ideał ;)
Gdy uda mi się schudnąć do 70kg (do 1-szego marca?) zafunduję sobie karnet na solarium - uwielbiam być opalona ale zawsze szkoda mi kasy :)
Przy osiągnięciu wagi 65kg pozwolę sobie na piękny kolczyk w pępku (kiedyś już miałam, ale gdy przytyłam skóra na brzuchu rozeszła mi się na tyle, że rozeszła mi się skóra na kolczyku...).
A gdy zobaczę na wadze 60 lub 59kg....
Na razie nie zdradzę, jakaś tajemnica musi być ;)
Proszę nie potępiać moich celów - to moje osobiste marzenia i jeśli wydaję się komuś że zakup wejść na solarium czy kolczyk w pępku to coś głupiego - zachowaj to proszę dla siebie ;)
Mój dzisiejszy strój, normalnie założyłabym beżowe zamszowe buciki na koturnie, ale wiedziałam że czeka mnie baaaardzo długi spacer ;)
Śniadanie:
Naleśnikiz bananem i dżemem truskawkowym
ok. 1000kcal
II Śniadanie:
Szklanka soku pomarańczowego
ok. 100kcal
Obiad:
Ryż, szpinak duszony w śmitanie z czosnkiem, dwa rodzaje duszonego mięska w sosie, sałatka
ok. 500kcal
Podwieczorek:
Piwo z sokiem malinowym
ok. 350kcal
Kolacja:
2 kanapki z jajkiem i warzywami
ok. 300kcal
Doliczyć muszę jeszcze loda śnieżkę kakaową: ok.150kcal
Ajajaj, bardzo dużo dzisiaj tych kcal.
Ale szczerze powiedziawszy nie podejrzewałam śniadania o taką kaloryczność!
Naleśniki są naszą małą tradycją i radochą zarazem, staramy się nimi uczcić każdą moją wolną od pracy niedzieli.
Wiedziałam, że nie są dietetyczną potrawą ale w życiu nie dałabym im aż 1000kcal!
Następnym razem pozwolę sobie góra na dwa...
Na szczęście trochę odpokutowałam idąc na kilkugodzinny spacer z mężem (8km z przystankami).
Stópki mi umierają, ale było cudownie!
Najpierw spacerując wcinaliśmy loda.
Obiadek jedliśmy w knajpce, w której samemu można sobie nakładać takie ilości jakie się chce.
Później mój mąż zaprosił mnie na kawę do kawiarnianego ogródka, a dzień skończyliśmy pijąc zimne piwko i grając w cymbergaja :)
Dzień był wspaniały, bardzo romantyczny i miły, mam wspaniałego męża...
Dzień:
ok. 2400kcal
Jest to jeden ze sposobów na motywowanie i pilnowanie siebie.
Poza najbliższą nagrodą, jaka przewidziałam dla siebie (była to sukienka, zdjęcie której umieściłam w poście o nagradzaniu) przy osiągnięciu wagi 80kg będzie jeszcze kilka - ustaliłam sobie że co zrzuconych 5kg jedna :)
Jakichś bardzo sztywnych ram czasowych narzucać sobie nie będę - jak już pisałam, to nie wyścigi a ważny sukces w ogóle - ale łatwiej będzie mi się zdyscyplinować wizualizując sobie swoją "marchewkę" w bliżej określonej przyszłości.
I tak przy osiągnięciu wagi 75kg (chciałabym do Sylwestra), zafunduję sobie tatuaż :)
Jeden na plecach już mam, teraz marzy mi się subtelny i kobiecy w okolicy kostki. Podobają mi się drobne gwiazdki, nutki, napisy lub piórka.
Wzór ostatecznie wybiorę jednak gdy znajdę swój ideał ;)
Gdy uda mi się schudnąć do 70kg (do 1-szego marca?) zafunduję sobie karnet na solarium - uwielbiam być opalona ale zawsze szkoda mi kasy :)
Przy osiągnięciu wagi 65kg pozwolę sobie na piękny kolczyk w pępku (kiedyś już miałam, ale gdy przytyłam skóra na brzuchu rozeszła mi się na tyle, że rozeszła mi się skóra na kolczyku...).
A gdy zobaczę na wadze 60 lub 59kg....
Na razie nie zdradzę, jakaś tajemnica musi być ;)
Proszę nie potępiać moich celów - to moje osobiste marzenia i jeśli wydaję się komuś że zakup wejść na solarium czy kolczyk w pępku to coś głupiego - zachowaj to proszę dla siebie ;)
Mój dzisiejszy strój, normalnie założyłabym beżowe zamszowe buciki na koturnie, ale wiedziałam że czeka mnie baaaardzo długi spacer ;)
Śniadanie:
Naleśnikiz bananem i dżemem truskawkowym
ok. 1000kcal
II Śniadanie:
Szklanka soku pomarańczowego
ok. 100kcal
Obiad:
Ryż, szpinak duszony w śmitanie z czosnkiem, dwa rodzaje duszonego mięska w sosie, sałatka
ok. 500kcal
Podwieczorek:
Piwo z sokiem malinowym
ok. 350kcal
Kolacja:
2 kanapki z jajkiem i warzywami
ok. 300kcal
Doliczyć muszę jeszcze loda śnieżkę kakaową: ok.150kcal
Ajajaj, bardzo dużo dzisiaj tych kcal.
Ale szczerze powiedziawszy nie podejrzewałam śniadania o taką kaloryczność!
Naleśniki są naszą małą tradycją i radochą zarazem, staramy się nimi uczcić każdą moją wolną od pracy niedzieli.
Wiedziałam, że nie są dietetyczną potrawą ale w życiu nie dałabym im aż 1000kcal!
Następnym razem pozwolę sobie góra na dwa...
Na szczęście trochę odpokutowałam idąc na kilkugodzinny spacer z mężem (8km z przystankami).
Stópki mi umierają, ale było cudownie!
Najpierw spacerując wcinaliśmy loda.
Obiadek jedliśmy w knajpce, w której samemu można sobie nakładać takie ilości jakie się chce.
Później mój mąż zaprosił mnie na kawę do kawiarnianego ogródka, a dzień skończyliśmy pijąc zimne piwko i grając w cymbergaja :)
Dzień był wspaniały, bardzo romantyczny i miły, mam wspaniałego męża...
Dzień:
ok. 2400kcal
YouAreGonnaGoFarKid
12 sierpnia 2013, 20:11mogę na naleśniki?:D
tobecomeabitch
12 sierpnia 2013, 13:141000 kcal ? dałabym góra 600 za taką porcję :P
alosia88
12 sierpnia 2013, 12:15świetny pomysł z tymi nagrodami :) Może skorzystam z Twojego pomysłu i pójdę w Twoje ślady :D Póki co mam świnkę skarbonkę i za każdym razem jak rezygnuję z paczki chipsów wrzucam tam piątaka :P
dorotuniaa
12 sierpnia 2013, 10:02Też mam w nagrodę za zrzucone kg kolczyk ale nie w pępku i tatuaż ale nie na stopie :) Pasują Ci te klapeczki do stroju :) A menu jakie apetyczne ...
melolontha
12 sierpnia 2013, 09:02piekielnie podobają mi się tatuaże na stopach.... niestety mój próg odporności na ból jest bardzo niski i nie nadaję się do tatuowania... :(
justkkaa81
12 sierpnia 2013, 08:40widzę ,że marzenia i motywacje mamy podobne :) co do tatuażu :) Oby nam się udało - czego tobie i sobie ,życzę!
aleschudlas
12 sierpnia 2013, 00:442400 kcal to niezbyt odchudzające ;p ale jutro będzie lepiej :D no i p.s naleśniki nie są takie złe, gdyby były smażone na kapce oleju i np. zamiast słodkich dodatków szpinak to od razu kcal by zmalała ;p