Lipiec był średnio udanym miesiącem. Miałam trochę stresów i wpadłam w kryzys na tle odchudzania. Znowu przytyłam na własne życzenie. Straciłam do wszystkiego energię i pocieszałam się górą słodkiego, co jak wiadomo jest błędnym kołem. Powiedzmy jednak, że od zeszłego tygodnia trochę mi przeszło, chociaż nie jest to jeszcze stan idealny. Trochę za mocno ciągnie mnie jeszcze do słodkiego, chociaż i tak już dużo ograniczyłam cukru. Do tych jasnych punktów na horyzoncie mogę zaliczyć to, że rozpoczęłam miesięczne wyzwanie Marty z CodziennieFit. Łatwo nie jest, bo jeszcze żadnego treningu nie udało mi się wykonać w całości, ale staram się nie poddawać. Pogoda mi jednak nie sprzyja, bo przez te upały bardzo źle się czuję. Może po części też z tego powodu nie mogę wykonać całego zestawu ćwiczeń, bo po prostu robi mi się słabo. Mam nadzieję, że sierpień okaże się bardziej satysfakcjonujący.
***
Dzisiaj jak weszłam na wagę, to mnie szlag jasny trafił i dobry humor odszedł w siną dal, bo liczby poszły w górę. Zakładam jednak, że te 82 kg, to wypadek przy pracy, błąd w pomiarach i zła faza księżyca, bo w poniedziałek było przecież półtora kilograma mniej. Chyba odpuszczę sobie ważenie, bo tylko nerwicy się nabawię. Jeśli chodzi o ćwiczenia, to zrobiłam trening Bez tupania. Całe szczęście, że taki był właśnie w planie, bo nie byłabym w stanie zrobić żadnego cardio (o czym przekonałam się w poniedziałek, kiedy to próbowałam wykonać trening odchudzający - niestety, zostałam pokonana).
Odinaa
1 sierpnia 2018, 21:23Kochana po malu się rozkrecisz :). Żaden trening nie będzie przeszkodą. Ze mnie lało się jak diabli dziś po treningu ta pogoda nie pomaga;)
olsons
1 sierpnia 2018, 21:05Na pocieszenie, ja po 5 min treningu wymiękam ;)