Tak się właśnie czuję, jakbym była jakimś arcywprawnym artystą do tworzenia problemów. Przejmuję się rzeczami, które się nigdy nie wydarzyły i które są dalekie od prawdy. Rzeczami, którymi nie przejmuje się nikt inny. Bez sensu. Mogłabym się nie przejmować i cieszyć się spokojnie wszystkim, co mnie otacza.
Wczoraj były ćwiczenia.
Dziś nie było.
Wczoraj jedzenia mało, acz nie dietetycznie.
Dziś pewnie aż ok. 1500kcal, wciąż nie dietetycznie.
Ogólnie nie mam apetytu i na większość żywności patrzeć nie mogę (dziś wróciło mi uczucie głodu, ale wstręt do wielu pokarmów jakoś nie zniknął).
Może jutro mi przejdzie? W każdym razie jutro poćwiczę... A przynajmniej będę na energicznym spacerze.
Don't worry, be happy.
Karampuk
28 maja 2014, 20:43więc ciesz się,!! buziaki
nicky13
28 maja 2014, 20:50Wiesz co? Masz rację, powinnam. Mam na myśli - teraz. W końcu, co mi szkodzi, skoro większość moich obecnych problemów jest wyimaginowana, a na pozostałe nie mam wpływu? :)
Karampuk
28 maja 2014, 20:52no właśnie!!
NormaJeane
28 maja 2014, 20:19Uwielbiam te piosenke, bardzo pozytywna!