To liczenie dni staje się powoli przerażające... Pierwsza meta niedługo!
Wczoraj i przedwczoraj było ciężko - psychicznie... Może się nie objadłam jakoś wyjątkowo, ale nie jadłam zdrowo - przedwczoraj tylko trochę biegu, wczoraj ruchu zero.
Mam do załatwienia zaległe sprawy, które bardzo mnie stresują, także spodziewam się jeszcze bardzo złego poniedziałku, może wtorku... Nie jest dobrze, a miało być tak pięknie!
Nic to... Staram się odrzucić nerwy przynajmniej do niedzieli wieczór (staję się powoli mistrzem uciekania od problemów...), zaraz coś poćwiczę dla poprawy kondycji i nastroju, postaram się dziś trzymać dietę... Tak byłoby dobrze schudnąć do tego pierwszego ważenia na początku czerwca! Jak zobaczę coś w stylu 73-74kg to odejdzie mi chyba ochota na wszystko (przypominam, że zaczynałam 24 dni temu z około 74kg).
No, ten, to znikam...
Karampuk
23 maja 2014, 19:22trzymaj się , nie daj sie nerwom