Śniadanie: biała kiełbasa (wytopiłam z niej całkiem sporo tego tłuszczyku ;) ); obiad: biała kiełbasa i warzywa z patelni (kalafior, zielona szparagowa, groszek, odrobina kukurydzy i takie pyszne małe marcheweczki ).
Teraz zabieram się za coś megaważnego i nie wiem, czy zdążę dziś poćwiczyć... Trzymajcie kciuki!
inez201
5 maja 2014, 16:26to tak ,żeby Ci dać kopa i zmotywować to wykombinuj te pol godziny i jednak pocwicz. Nie bedziesz pozniej miec wyrzutów sumienia! I powiesz: dałam z siebie wszystko ! pozdrówki
foormanka
5 maja 2014, 14:20Ooo tak! Te malutkie marchewki są suuuper :) trzymam kciuki, Kochana :)