Właśnie przeglądam pamiętniki na vitalii i jestem pełna podziwu i szacunku dla wszystkich, którzy podjęli walkę o siebie... Niektórzy z wynikiem ponad 30 zrzuconych kg... WOW... to na prawdę motywuje. Dobrze, że są te pamiętniki i można prześledzić drogę jaką ktoś przebył od samego początku... Chyba kluczem do sukcesu jest to, żeby po krótkiej chwili słabości nie zaprzestawać diety i kontynuować odchudzanie.
Właśnie, jeżeli już mówimy o grzechach... Jeżeli o mnie chodzi, to nie udało mi się ustrzec przed odstępstwami od diety. W sobotę mieliśmy grilla i dałam się skusić na 2 kieliszki wina białego półwytrawnego ale za to nie dałam się skusić na żadne kiełbaski, karkówki i kaszanki. Zjadłam pstrąga z grilla, którego sama zresztą marynowałam koperkiem, czosnkiem i cytryną i do tego krewetki z grilla marynowane z czosnku, chili i oliwie. Zjadłam też sałatkę z sałaty lodowej, pomidorów, papryki, oliwek i mozzarelli.
Muszę postarać się zapisywać tutaj codziennie co zjadłam bo zwyczajnie nie pamiętam.