No cóż, poszłam na tę siłownię.
Tak im się nie chciało, że o rany...
Okazało się, że za skutek pandemii mój karnet nie tylko przedłużono o okres nieobecności ale dodano mi jeszcze jeden miesiąc w prezencie. Karnet mam więc ważny do końca roku.
To chyba ktoś, kto nade mną czuwa, daje mi znaki, że to już czas się brać za siebie!
No więc, poszłam na tę siłownię.
Pojeździłam na rowerze. Wyrobiłam 700 kcal i padłam.
No tak, co tu dużo mówić - padłam.
Do tego pogoda była jakaś taka przedburzowa i... "ledwo zipiałam"
Ok, ok... może mi się nawet trochę podobało...
Jutro rano znów pójdę.
Nic nie obiecuję, ale coś spróbuję zrobić.
Zobaczymy. Może znów mi się zachce?
Potrzebuję cudu. Sama nie dam rady.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
bali12
15 czerwca 2020, 09:57najważniejsze,że poszłaś i walczysz. Teraz tylko nie odpuszczaj
natka.p.
15 czerwca 2020, 18:56No walczę, walczę... Dzięki. Może to jest jakiś sposób z tym pisaniem, to może trochę człowieka prostuje do pionu jak się tak musi nad sobą zastanowić. Zobaczymy co będzie dalej. Dzięki.
Nelawa
15 czerwca 2020, 08:51A jednak :))) i super. Padłaś? i o to chodzi.. najgorzej ruszyć z miejsca.. a potem siłą rozpędu ;) zyczę dużej motywacji i konsekwencji
natka.p.
15 czerwca 2020, 18:53Bardzo Ci dziękuję. Może ta motywacja przyjdzie, na razie kiepsko. Dziś znów byłam. Może się coś ruszy. ;-) Też życzę Ci wytrwania :-)
Janzja
14 czerwca 2020, 23:07A ja chcę iść, ale mi multisport dopiero od lipca będzie działać. Ach :(.
natka.p.
15 czerwca 2020, 07:20O... to już za 2 tygodnie (prawie) 👏