Mój ostatni wpis był 13 kwietnia, 14 dnia juz zakonczylam moją dietę, chcąc i nie chcąc! 14 kwietnia poszłam na 1 dzień mojej nowej pracy. Miała to być praca na weekendy, zostałam na stałe jako kelnerka a miałam tylko zmywac naczynia na przyjeciach :) Od tego tygodnia pracuje po 3 h, ucze sie obslugi systemu, menu ktore jest bardzo obszerne bo nasza restauracja jest po udanych rewolucjach Pani Magdy Gessler :) Atmosfera jest swietna, naprawde lubie tam chodzic :D
Ale najważniejsze ! Schudłam! Moje śniadanie ostatnio jest na slodko, najczesciej sa to pączki bo okryłam ze w osiedlowym sklepie sa przepyszne, dzien koncze zazwyczaj w mc donald albo na kebabie. Mamy z chlopakiem totalnego lenia po pracy i nie chce tam sie gotowac.
Bylam pewna ze na tej diecie nie da sie po prostu schudnac, oczekiwalam raczej wzrostu wagi do przekletej 74 szczegolnie ze w wolnych chwilach objadam sie jak niedzwiedz i ciagle chrupie. A to chipsy, a to czekolada
A tu niespodzianka! Pierwsze zdziwienie bylo wczoraj gdy w ciagu dnia po posilku na wadze 71,8.. Myslalam ze moze cos sie pokićkało w wadze ale nie! Wchodze dzis rano a tam 70,5
Wszystko za sprawa pracy, no trzeba sie nalatac i miec oczy do okola glowy.
Sprobuje fast foody i slodkosci zamieniac na zdrowsze rzeczy i widzimy sie przy nastepnym wazeniu