Minal miesiac diety, efekty mam wrazenie, ze nie sa super.
Stracilam prawie 6 kg, ale to pewnie dlatego, ze mam napady na slodkosci.
A wlasnie, macie jakies pomysly jak poradzic sobie ze slodyczami?
Dzisiaj na sniadanie dwie kanapeczki, lunch makaron z pieczarkami i wedlina, lunch jadlam o 11, a kolejny posilek niestety dopiero o 19, zostalam dluzej w pracy, niestety nie bylo to planowane i nic ze soba nie wzielam. Jutro bedzie lepiej! I dodatkowo wczoraj i dzisiaj nie cwiczylam, ale chyba potrzebowalam tego, wiec moze i na dobre to mi wyszlo..
Koncza mi sie pomysly na sniadania... Co jecie na sniadanie?
Musze miec cos co da rade przeniesc do pracy...
Pozdrawiam!
Kora1986
3 sierpnia 2016, 13:116 kg to bardzo dobry wynik!!
tibitha
2 sierpnia 2016, 07:016kg to naprawdę bardzo dobry wynik. Więcej wiary we własne możliwości. Ja słodycze zamieniłam na owoce. Może powinnam jeść ich trochę mniej, bo norma w trakcie odchudzania to około 0,5 kg dziennie, ale na razie nie będę tego zmieniać, bo mi to odpowiada. Niestety raz na jakiś czas słodyczoholizm się odzywa, szczególnie przed okresem no i wtedy pozwalam sobie na coś słodkiego. Czasami z tego powodu robię mały kroczek do tyłu, ale później od razu wracam na swoją ścieżkę. Lepiej raz na jakiś czas pozwolić sobie na mały dietetyczny grzeszek, bo dieta powinna być przyjemnością, a nie katorgą. Teraz już wiem, że jest to jedyny sposób, żeby się zbyt szybko nie poddać. Niczego co nie sprawia, że czujemy się dobrze nie da się długo ciągnąć i dlatego wiele osób poddaje się zbyt szybko. A co do śniadań to może, oczywiście jeśli lubisz płatki, granulat ( tylko nie ta ze sklepu, ale zrobiona samodzielnie z jogurtem i owocami, daje na długo uczucie sytości. Pozdrawiam serdecznie :-)
tibitha
2 sierpnia 2016, 07:05Granola, a nie granulat ( uwielbiam słownik w telefonie ;)), czasami wychodzą takie zabawne przejęzyczenia.