Minęło 3 miesiące, 13 tygodni od chwili gdy podjęłam zdrowa na umyśle, w pełni świadomie moją decyzję o przystąpieniu do "Diety Smacznej i Dopasowanej", kliknęłam, zapłaciłam i zrobiłam ważenie i pomiary.
Pora na przypomnienie POCO!
Pora na przypomnienie Mojego Manifestu z tym faktem związanym.
Pora na podsumowanie.
Pora na wnioski na przyszłość
Moja filozofia odchudzania to przejście na zdrowszy tryb życia.
POCO?
Przypominam sobie swój Manifest zapisany w połowie Diety i nadal nic w nim nie zmieniam...
MANIFEST MAŁGORZATY ANTONINY
1. Nie traktuję odchudzania jako walki z kimkolwiek i z czymkolwiek! Traktuję odchudzanie jako WYZWANIA: o lepsze zdrowie, sprawność i kondycję!
2. Nie walczę ze sobą, z swoim ciałem, z tuszą, z swoimi nawykami, z wagą! PRZEBUDOWUJĘ swój sposób życia, swoją aktywność fizyczną, swoją sylwetkę, sposób odżywiania.
3. Jest mi totalnie obojętne co myślą ludzie wokoło, co piszą gazety, poradniki, pokazują media elektroniczne na temat grubych ludzi. INTERESUJĘ SIĘ tylko tym jak JA się CZUJĘ!
4. Nie wpędzam się w sztucznie wywołaną modę na "szkieletory" i "wieszaki na ubrania" JESTEM KOBIETĄ I MATKĄ, NATURA WYPOSAŻYŁA MNIE W CIAŁO KOBIETY! Kocham je z gładkością, miękkością,, podściółką, piersiami, pupą i brzuszkiem!
5. Nie będę chodzić na siłownię, bo nie jestem mężczyzną i mam inną budowę mięśni niż oni. Nie potrzebny mi biceps, kaloryfer na brzuchu, czy siła do dźwigania. BĘDĘ TAŃCZYĆ, PŁYWAĆ, ĆWICZYĆ w KFO, zwiększać swoją gibkość, elastyczność, grację, takt, lekki chód, subtelność, wdzięczność i tym nadal zamierzam różnić się pięknie od świata mężczyzn.
Słowo "Dieta" brzmiało dla mnie kiedyś jak BAT, WRÓG, NIEWOLA, KAT, MĘKA, CIĘŻAR, JO-JO, CUDZA WOLA, SZARLATANERIA, WYZYSK, MODA
Dzisiaj "DIETA" oznacza: MÓJ WYBÓR, SMACZNIE ZJEŚĆ, MOJE SMAKI, RÓŻNORODNOŚĆ, MĄDRA FILOZOFIA ŻYCIA, ZDROWIE, KONDYCJA, ŻYCIE w WYŻSZYM STANDARDZIE, OSOBISTY ROZWÓJ
Akceptuję siebie taką jaka jestem, kocham się za to, wyrzuciłam wszystkie kupione książki, dotyczące DIET na skróty DO KOSZA! Spotkałam się z rozumem i wiem, że jedzenie powinno być urozmaicone. Im więcej różnych składników, tym większa szansa, że mam wszystko co mi potrzeba oraz aby podtrzymać ogień w piecu, trzeba dokładać węgla stopniowo,
ABY ŻYĆ ZDROWO TRZEBA JEŚĆ CZĘŚCIEJ, UROZMAICENIE A MNIEJ.
JADŁAM:
za dużo, za rzadko, za tłusto, za słodko, nudno, monotonnie, brzydko, byle jak.....
ZA DUŻO
Poważyłam różne owoce, warzywa, ziemniaki, porcje makaronu, ryżu, czytam informacje o kaloriach na dżemach, jogurtach..., poznałam tabelę kalorii, zapoznaję się z vitaliuszem, gdy chcę sobie ugotować coś pod swój smak, zmniejszyłam porcje aby trzymać się ok.1900kal/ dziennie.
ZA RZADKO
Jem zgodnie z propozycją Dietetyka z Vitalii, dieta smaczna dopasowana, 5 razy w godzinach i przybliżonych kaloriach do propozycji, nie zawsze to co zaproponowane, ale w zbliżonym składzie, ilości i proporcjach różnych rodzajów pokarmu, mięso, tłuszcze, węglowodany
ZA TŁUSTO
Nie kupuję serków topionych, boczku, karczku, słoniny, metki, smalcu, pasztetowej na kilogramy, jeżeli mam ochotę kupuję boczek paczkowany w plasterkach, pasztet drobiowy, smalec w najmniejszym słoiczku, smaruję głównie serkami typu łaciaty chrzanowy, almette, patelnię zmieniłam na ceramiczną, nie jem smażonego mięsa, głównie gotowane lub duszone, używam też garnek do gotowania na parze, używam oleje, wędlin jem zdecydowanie mniej, masło symbolicznie...
ZA SŁODKO
Rozprawiłam się z cukrem i słodyczami, przestałam słodzić herbatę, do kawy daję troszkę mleka. Gdy mam ochotę idę na lody do lokalu, nie trzymam w domu ciastek, cukierków, zjadam parę migdałów, pestek z dyni, suszonych owoców, kandyzowanego imbiru, gorzką czekoladę. Kupiłam sobie bardzo różne herbaty i poznaję ich smaki, Koktajle owocowo-płatkowo-jogurtowe zaspakajają moje potrzeby słodyczy. Czasami miód i orzechy.
NUDNO, MONOTONNIE
Propozycje Dietetyka, plus podmianki, plus Przepisy, plus dziesiątki przypraw czynią moje jedzenie bardzo różnorodnym, urozmaiconym, kolorowym i bogatym w Smaki
BRZYDKO
Zaczęłam zwracać uwagę na sposób podania sobie jedzenia. Nie patrząc w ekran albo książkę wreszcie widzę co jem. Robiąc czasami zdjęcia przedłużam czas jedzenia, nakrywam serwetkę, dobieram talerze, kolory, dodaję akcenty z zielonej pietruszki, selera, pomarańczowej marchewki, żółtej papryki, różowej rzodkiewki itd. Mam dziesiątki przypraw i bawię się smakami. Jem powoli, żuję,zamykam czasami oczy i zastanawiam się jaką konsystencję ma moja potrawa, co czuję, jakie smaki, temperaturę, jaka twardość, kruchość, śliskość itp
BYLE JAK
Nie pożeram kiełbasy pod otwartymi drzwiami lodówki, nie wyjadam prosto z gara, nie piję z chochli, nie gryzę ser pleśniowy po owinięciu z papierka, nie jem orzechów garściami z torebki. Używam naczyń, talerzy i sztućców, wszystko daję do miseczek, na talerzyki, salaterki, kieliszki....
Wnioski na przyszłość:
1.Zachowuję się jak DAMA a nie zwierz.....Głodomór jakiś
2.Trzymam się nadal Diety, Optymistycznego spojrzenia na otaczającą mnie rzeczywistość i zachowuję poczucie humoru i prawo do śmiechu
3. Pisze nadal Pamiętnik otwarty dla wszystkich, bo zwiększa moją dyscyplinę i systematyczność, rozwija mnie i moje talenty, predyspozycje, pokazuje inne sposoby na życie i odkrywa mało znany mi świat, Świat kobiet
4. Dokupuję opcję z FKO i ćwiczeniami, vitaliuszem
5. Ćwiczę systematycznie z FKO wg Modelowanie sylwetki dla początkujących, na razie pływam, po sezonie wprowadzam spacery z kijami min. 6 godzin w tygodniu a w niepogodę tańczę, tańczę, tańczę i śpiewam.....
6. Przedłużam okres dochodzenia do optymalnej dla mnie wagi w okolicach 80kg do końca 2015r.
7. Jestem bardzo zadowolona z wszystkiego co robię, nie krytykuję się NEVER!
8. Posyłam POZYTYWNĄ ENERGIĘ WSZYSTKIM TYM, którzy jej jeszcze ode mnie nie otrzymali
Muminka00
17 sierpnia 2014, 18:13Świetny plan...i tego trzymać :)
Nakonieczny
22 sierpnia 2014, 19:48Postaram się. Buziaki:))
gilda1969
16 sierpnia 2014, 14:56Wspaniale Ci idzie, Małgosiu. Jesteś zdyscyplinowana o tak, ale Ty się BAWISZ:))) I o to właśnie chodzi! Odchudzanie to wielka przygoda, a jak przygoda, to znaczy, że ma być po prostu fajna!:))) Bardzo mi się podoba Twoje spostrzeżenie, ze teraz jadasz jak dama. Tak, to kwintesencja wszystkiego - ja też tak jadam od dawna i dlatego wiem, co jem:)))) Poza tym miło być damą, choćby dla siebie samej:) Albo przede wszystkim dla siebie samej właśnie!
Nakonieczny
17 sierpnia 2014, 09:02Między nami Damami, bawimy się gdy damy:)) Buziaki Kochana:))
gilda1969
17 sierpnia 2014, 09:36A to też, też:))) Hihi:)))
reisha
16 sierpnia 2014, 11:58O, to ja mam jeszcze problem z jedzeniem "byle jak". Muszę wziąć z Ciebie przykład. :) Bardzo podobał mi się ten wpis. ^^
Nakonieczny
17 sierpnia 2014, 09:08Jedząc byle jak, kosztując, łapiąc za pęto kiełbasy czy 10 pierogów do pokosztowania "czy już miękkie", tak z pięć łyżek farszu do gołąbków "czy dobrze doprawione", z 2 chochle zupy" czy jarzyny miękkie" nawet nie wiemy kiedy zjadłyśmy 500cal bez mrugnięcia okiem. Teraz gotuję tylko ojcu, w małych naczyniach i na dwa dni....Warto spojrzeć dokładnie na swoje jedzenie..... :)) Buziaki :))
reisha
17 sierpnia 2014, 10:01Racja. :)
reisha
17 sierpnia 2014, 10:01Racja. :)
fiolkaa1
16 sierpnia 2014, 10:32Brawo! Gratuluję (również dystansu do siebie), podziwiam i kibicuję gorąco !!!
Nakonieczny
17 sierpnia 2014, 09:09Dziękuję, Buziaki:))
patih
16 sierpnia 2014, 09:37barddzo mądry wpis ! i bardzo mądre podejście :) a co do ćiwczień vitalii to nie polecam, nudne i powtarzające się, wykupiłam i zrezygnowałam z nich chyba po 2 tygodniach, szkoda kasy
Nakonieczny
17 sierpnia 2014, 09:15Ja prawie, prawie nie ćwiczyłam,trochę tańca, bo lubię przy CD, trochę automasażu qi guong,bo fajne samopoczucie po nim, pływanie raczej latem, nie za dużo spacerów. Podobają mi się ćwiczenia z modelowania w fittnes ale samych nie ma stąd wszedł Pan Damian....Na pewno nie będę biegać i niszczyć sobie stawów ale coś tam typu pompki o ścianę....poćwiczę do swoich ulubionych melodii zamiast tańca, Buziaki :))
sardynka50
16 sierpnia 2014, 09:36Podoba mi się Twój tok myślenia. Gratuluję zrzucenia 12 kg ( ja od stycznia do końca czerwca schudłam podobnie).. Trzymam mocno kciuki za realizację planów . Pozdrawiam. Buziaki.
Nakonieczny
17 sierpnia 2014, 09:19Robię to skokowo, 3kg na miesiąc, 1kg, znów 2kg, 1, 2 itd..Nie chcę za szybko, do niczego mi to nie jest potrzebne. Ważne to zdrowe odżywianie, ruch, aktywność, optymizm, radość życia.... Reszta przyjdzie niejako sama.Buziaki :))
Cocunia13
16 sierpnia 2014, 08:56Gdybym umiala zapanowac nad moim nalogiem na slodkie...... wogole nie musialabym myslec o diecie;) Mysle podobnie....jest mi obojetnie za czym szaleja ludzie...jakie sa trendy......za czym gonia i jakie jest zycie Vip-ow.....ja mam swoje zycie i staram sie zyc tak jak jest dla mnie najlepiej i szczesliwie....najwazniejsze to omijanie stresow.....i czerpac radosc z tego co mamy;) Z wiekiem dostrzeglam...... co jest wazne w zyciu..... a na prawde nie trzeba nam duzo do szczescia.....wlasnie takie male sprawy..... jak pieknie podane jedzenia...zapalone swiece.....piekna serweta...... juz sprawia mi wielka radosc...i nie musia to byc specjalna okazja...po prostu codzienne sniadanie czy kolacja.....uwielbiam to;)) Nalezy zyc wlasnym wymarzonym zyciem....robic to co samemu uwaza sie za sluszne....isc swoja droga....a to co inni mysla lub mowia??!! Oni po prostu sami nie maja ciekawego zycia....... dlatego interesuja sie zyciem innych;) Nie mam za duzo czasu wiec koncze..... w duzo punktach zgadzam sie z Toba!!!! To jestesmy dwie pozytywne zakrecowne he...he!!!Buziaki i milego weekendu kochana;))
Nakonieczny
17 sierpnia 2014, 09:23Tak Syrenko, najważniejsze to śpiewać swoją pieśń życia, SWOJĄ!. Maorysi mówią, że najważniejsze to ujeżdżać swojego delfina.....Dzięki za dobre słowa. Buziaki :))
ewka58
16 sierpnia 2014, 08:01Tak, akceptacja, pokochanie siebie to klucz do rozwoju, zmian i lepszego życia...Pięknie opisałaś siebie i swoje podejście do diety i własnego wyglądu....Tylko w ten sposób możemy coś osiągnąć i co ważne zmiany nie są okupione wyrzeczeniami, przymusem lecz dokonują się jakby same a my radośnie je przyjmujemy...I to jest właśnie ,,to,,!!! - pozdrawiam Cię cieplutko....
Nakonieczny
17 sierpnia 2014, 09:28Jak wie się POCO, to droga jest ekscytująca, porażki też,bo coś uczą...To jest takie uczucie jak przy tworzeniu, jeden tworzy obraz, inny pisze książkę, jeszcze inny haftuje a ja Tworzę siebie od nowa, z materiału który otrzymałam od Pana Boga, z moich talentów, predyspozycji, wykorzystuję lata doświadczeń....Ma powstać moje dzieło i to jest bardzo porywające i radosne:)) Buziaki :))
oliwia4000
15 sierpnia 2014, 23:49podoba mi się twoje "pogodzenie ze światem" i mam nadzieję, że w moim życiu też nastąpi taki okres. bo jak na razie to jest mnóstwo stresu i niedokończonych spraw.
Nakonieczny
17 sierpnia 2014, 09:34To nie jest pogodzenie się z jakimś "światem". Światów jest tyle, ile ludzi na nim. Każdy ma swój świat..... To jest zaakceptowanie w końcu siebie, bo innej osoby w moim świecie nie będzie, nikt o mnie nie zadba tak jak ja, nikt tak nie zrozumie, nikt nie ma mojego widzenia, doświadczenia, uczuć.... Buziaki:) Życzę jak najszybszego zaakceptowania siebie, a potem będzie już z górki....:))
tully15
15 sierpnia 2014, 22:43Hej, na siłowni też może być fajnie ! Ja jestem zadowolona, biegam na bieżni, jeżdżę na rowerku, skaczę na orbitku, wiosłuję, wchodzę po "schodach", ćwiczę brzuch, uda i ręce na maszynach. Siłownia to nie tyko mięśnie i sztangi wbrew pozorom. Jasne, można większość rzeczy robić w domu lub na świeżym powietrzu ale właśnie to mi się podoba. Nie znoszę biegać na powietrzu, ani ćwiczyć samej w domu, więc dla mnie idealne rozwiązanie, a na siłowni nie tak jak na fitnessie sama sobie wyznaczam rytm ćwiczeń i co chcę robić. Poza tym ci przystojni mężczyźni, ach, można się zagapić ;p
Nakonieczny
17 sierpnia 2014, 09:38Kochana, gdybym miała 23 lata i 75kg to bym nie schodziła z parkietu.....A i te męskie ciała, mhm !!! Jeszcze coś tam, coś tam jak Babcia w "Seksmisji" pamiętam, Buziaki :)) Dziś doceniam ich wodę kolońską i niski tembr głosu....:))
tully15
22 sierpnia 2014, 19:05Hahahah no cóż, moim zdaniem wiek to żadna przeszkoda :)
Aldek57
15 sierpnia 2014, 19:11Chociaż moje podejście do żywienia jest nieco inne niż Twoje, bo ja szukam tego najbardziej naturalnego z możliwych do osiągnięcia na miarę moich możliwości a, także jako wegetarianka szukająca nowych smaków i potraw, to jednak bardzo podoba mi się Twoje nastawienie i afirmacji życia..Myślę, że każdy powinien szukać swojej drogi .Pozdrowienia także od chemiczki:)))
Nakonieczny
15 sierpnia 2014, 22:29Mam córkę wegetariankę, która je nabiał, jajka, czasami krewetki i ryby.mięsa i wywarów mięsnych nigdy, uprawia jogę i wygląda jak ja do 40tki . Miałam56kg i 165 cm....Potem przemiany, upadki instytutów, strach, bezrobocie, nowe potrawy i smaki,depresja, klimakterium, odejście....Teraz wszystko wykonane, dzieci wykształcone, mają mieszkania, partnerów, dzieci i zostałam już tylko JA...Buziaki :)).
elkada
15 sierpnia 2014, 17:26Kochana postarałam się w tym tygodniu,więc też będzie weekendowe piwko i nie tylko,ale będzie też dużo chodzenia,więc myślę,że zbilansuje mi się,podpisuję się pod każdym Twoim słowem.Jemy po to aby żyć,a nie żyjemy po to,aby jeść!
Nakonieczny
15 sierpnia 2014, 17:36DOKŁADNIE!!!! Można trochę mniej, można mniej tłusto, można mniej słodko, można częściej a nie dopiero w nocy, można a nawet trzeba wszystko.Piwa butelka ma 110cal,ale ma drożdże, witaminę B i dobry nastrój. Trzeba jeść z radością a nie z poczuciem winy i rozpaczą tuczyć się..... Buziaki :))
alinan1
15 sierpnia 2014, 16:22mądre, mądre, mądre....:):) Zazdroszczę tej akceptacji siebie. Ja jako wiecznie zakompleksiona to mam z tym problem.. JUż i tak jest dużo lepiej niż było kiedyś, ale do takiej postawy jak Twoja to mi jeszcze dużo brakuje..
Nakonieczny
15 sierpnia 2014, 17:20Kto ma Ciebie akceptować? OBCY?? Nie bądź perfekcjonistką, pokochaj siebie taką jaką chcesz być, tam w środku, a nie dla innych, tak jak byś chciała być kochana przez rodziców, rodzeństwo, partnera, dzieci..... Pokochaj siebie tak i nie będzie Cię martwić, że inni tego nie robią, wybaczysz sobie wiele i będziesz rozsiewać w kolo to swoje zadowolenie,,,,, To mi się podoba, więc to z życia biorę i zdaję sobie sprawę, że tylko ja jestem zdolna do kochania siebie a Ty siebie bardziej niż ja Ciebie.... Kochaj się :))
Japi46
15 sierpnia 2014, 15:10dzieki za ten wpis, daje do myslenia, niby to wszysko wiem i stosuje ale czasami cos zawodzi. dzieki za energie i gratuluje spadku brawo tak trymac buziaki
Nakonieczny
15 sierpnia 2014, 17:24Napisz Swój Manifest, przeczytaj pięć razy i powieś w sercu....Zastanów się co zawodzi, czy przypadkiem nie w chwilach gdy wdajesz się wir rutyny i tracisz kontrolę nad tym co robisz? Wypłyń z wiru i spokojnie płyń w swoim nurcie do swojej wyspy. Buziaki :))
maud77
15 sierpnia 2014, 15:00Wiele inspirujących przemyśleń, dużo optymizmu - wielkie dzięki :) Radości i celebracji cudu życia nigdy nie za wiele... I oczywiście masz rację, trzeba polubić siebie, przede wszystkim!
Nakonieczny
15 sierpnia 2014, 17:24Buziaki:))
Mayan
15 sierpnia 2014, 14:51Ten rysunek powyżej wkleiłam jako tapetę na moim kompie.!! To się dobrze ogląda. :))
Nakonieczny
15 sierpnia 2014, 17:25Dobrze tak od rana pomedytować:))) Buziaczki :))
Nakonieczny
15 sierpnia 2014, 17:25Dobrze tak od rana pomedytować:))) Buziaczki :))
tdro13
15 sierpnia 2014, 13:38dieta to zmiana stylu życia na zawsze jak to zrozumiemy to i odchudzanie robi się przyjemne .
Nakonieczny
15 sierpnia 2014, 17:26Potrzebowałam na to 10 lat, bystra pewnie nie byłam. Grunt, ze w końcu to do mnie dotarło... Buziaki :))
Wiedzmowata
15 sierpnia 2014, 13:36Zdjęcia cudo :-))) Przedłużyli (czas do emerytury), ale czy pogrubili? Pozdrawiam :-)
Nakonieczny
15 sierpnia 2014, 17:28Na tej emeryturze, którą obliczają, 30 % ostatniego dochodu nikt nie powinien zostać grubym....Buziaki:))
lukrecja1000
15 sierpnia 2014, 13:35Podoba mi sie Twoje podejscie do zmian siebie.Robisz to z planem madrze i odpowiednio do siebie.Nie chcesz zrobic z siebie na sile terminatora..chcesz byc ta sama Malgorzata w zwiewniejszej skorze:)...masz wreszcie czas dla samej siebie.Napewno marzylas o tym kiedys gdy wychowywalas dzieci,pracowalas zajmowalas sie domem duzej rodziny.Teraz liczysz sie TY i Twoja radosc z dawania sobie co dobre.Ja sie odrobine pogubilam bo wpewnym momecie zaniechalam to co tak sobie wiosna ladnie poukladalam.Takie wpisy jak Twoje daja nadzieje ,ze nigdy nie jest za pozno by znowu pracowac nad swoim cialem,ze zawsze warto zawrocic ze zlej drogi.Podoba mi sie Twoj wybor..z calej palety mozliwosci jedzenia chcesz rozsadnie korzystac z wielu mozliwosci a nie ograniczac sie tylko do mono tematycznych diet...ostatnio czytam tu na Vitalii ,ze mleko jest beeee,ja jednak nadal je cenie i lubie bo bylo konsumowane od,,zawsze,, Mleko z kartonu nie jest tym mlekiem z cyca krowy bo jest rozrzedzone wiec nie zgodze sie z czyjas opinia ,ze zachowuje sie jak cielak chcac je pic..Lubie nabial,jogurty,zupy mleczne,sery...dlaczego mam nagle przestac to jesc.Wazny jest umiar i wybor miedzy jakoscia a lipa..Kiedys pracujac wiele godzin siegalam po zupki w proszku,teraz tego nie zrobie bo widze w tym zlo..Zupa na talerzu tylko naturalna..masla odrobine prawdziwego a nie sztucznego tluszczu z margaryny.Masz racje Malgoniu jedzenie powinno nas karmic ale tez cieszyc..degustowac a nie pochlaniac.Uwielbiam Twoj pamietnik.W swoim zyciu szukasz radosci i przygod na miare mozliwosci..Pieknie korzystasz z tego gdzie zyjesz..nie zamknelas sie w czterach scianach sflustrowana tym ,ze inni maja tak czy siak.Cieszysz sie swoim DZISIAJ i otaczajacym Cie swiatem-wielkie slowa uznania i buziaki przesylam.Julka:))) Twoja fanka..
Nakonieczny
15 sierpnia 2014, 17:12Twój wpis Julito jest taki mądry, przemyślany. Taki,jaki chciałabym umieć napisać. Późno, bo w kwiecie wieku opanowałam komputer i niestety piszę dwoma palcami, nie za szybko więc to mi idzie. Jako chemik jestem świadoma, że wiele produktów jest praktycznie wytworem fabryk żywności.W mojej młodości jeszcze miliony ludzi umierało z głodu. Wprowadzono w Chinach I Indiach żywność modyfikowaną genetycznie, DDT do oprysku, ołów do paliw a autostrady wśród pól, azbest do ocieplania domów, styropian do opakowań żywności, hormony do tuczenia świń i kur, Czarnobyl do powietrza.....można długo....Ale nie o to chodzi, żeby nic nie jeść. Wzrost grubości ludzi to mniej ruchu, komunikacja, więcej jedzenia, lepszego, bardziej kalorycznego, słodycze, dostęp do tłuszczu. Ja miałam kartki na mięso, masło, olej, cukier i czekoladopodobną.....Gdy pokazało się to co na zachodnim świecie utuczyłam siebie, męża i dziecko..... I potem wdałam się w straszliwy taniec z odchudzaniem. Teraz powiedziałam STOP. STOP. Co jadłam w dzieciństwie, co jedli moi rodzice, dziadkowie, jak jedzono u Wańkowicza w domu, jaka jest kuchnia staropolska....?. Jestem z tego kraju, moi przodkowie są z tego kraju, bliższe mi jabłka, gruszki, śliwki, czereśnie, truskawki niż pomarańcze, banany, kiwi, liczi, bliższe: kapusta, pietruszka, pomidor niż papryka, kapusta pekińska, szparagi..... Nigdy czipsy, ciasta w folii, krłasanty itp nasycone chemią ciasta, nigdy kolorowe napoje, woda z butelek z plastiku z rozpuszczonymi cząstkami degradacji polimeru .Kefir, jogurt, maślanka, mleko tylko z kartonu wyścielonego folią aluminiową, soki, soczki, piwo z butelek szklanych. Zamiast wędlin pieczone lub gotowane mięso, masło o najwyższej procentowości, nigdy margaryna.... itd I jak najróżniej, od różnych dostawców, różne kasze, cieciorki, fasola, biała, czarna, duża, mała, groch, własne zupy, własne sałatki, własne i jak najwięcej nie przetworzonych, nie pakowanych produktów... Ja nawet o tym nie myślę,to automat, czuję wstręt do tych rzeczy, jogurtów owocowych, budyniów, lodów w plastikach itp produktów, kapust kiszonych octem, wędlin nasączanych saletrą amonową..... Prosto, prosto, prosto i smacznie.....Marzyłam przez 50 lat aby móc zająć się w końcu tym co teraz robię, kochaniem dzieci, wnuków, rodziny, obcych ludzi, pisaniem, czytaniem, myśleniem, wspieraniem innych, mediacją, planowaniem, utrwalaniem piękna, zapisem ulotnych chwil,....może malarstwem, może fotografiką, może książką...... Jeszcze nie wiem, szukam.... Buziak :))i. Ty też odkryj i trzymaj się swego świata, jaki masz, innego nie będzie, nie rodzimy się po raz drugi, a czekając na Bóg wie co i na lepsze życie..... Nie żyjemy wcale. Buziaki i dużo, dużo zdrowia, zasługujesz na nie.....:))
lukrecja1000
4 czerwca 2014, 18:27i znowu mnie zachwycilas tymi rozmowami z sama soba..te Twoje wewnetrzne rozterki sa mi bliskie...czuje podobnie jak TY...tez mam poczucie,ze robie krok do przodu,krok do tylu..drepcze w miejscu i moja waga stoi jak zakleta..Bardzo obrazowo wyjasniasz jakie dokonalas zmiany i jak chcesz pokonac swoje slanosci...negatywne oceny zaznaczasz diabelkiem...hi...hi a tr dobre usmiechnieta buzka..Jestes bardzo tworcza i taka barwna jak motyl..biegne do kuchni bo slysze ,ze moj brokul sie mocno zanulgotal w garnku,pa,pa pozdrawiam goraco Julka:)
Nakonieczny
15 sierpnia 2014, 16:19Dokładnie tak.:)) Wtedy tak pisałaś. Nic się nie zmieniło w krokach, do zmiany 4-rech dodałam zapanowanie nad tymi 3 ostatnimi :)))