Jestem wściekła.
WŚCIEKŁA
Miałam dziś wolny dzień, więc myślałam, że fajnie poćwiczę,
obejrzę sobie serial itd.
No, ale ciocia poprosiła mnie, żebym pojechała z nią do galerii pomóc jej wybrać sukienkę, "no ok", pomyślałam. Myślałam, że zajmie to max 2h i na obiad będę już
spokojnie w domu.
Dodam, że do 15:00 miałam do odbioru zamówioną książkę w bibliotece,
oczywiście nie zdążyłam...
Jak wyszłam z domu o 12:15, tak wróciłam o 17:30...
Dwie galerie, tyle zmarnowanego czasu
i na obiad jakiś g*wniany makaron z sosem słodko-kwaśnym z Zen Thai.
Oczywiście nie poćwiczyłam, tzn. jak wróciłam to zrobiłam 10 min Tiffany na boczki,
ale nie miałam siły na nic więcej, bolały mnie plecy po tym łażeniu przez 5h
i popłakałam się ze złości i bezsilności.
A miał być taki luźny, wolny dzień...
W dodatku chciałam kupić matę do ćwiczeń w Biedronce, jak na złość,
oczywiście w dwóch Biedronkach nie było, super.
Musiałam się wyżalić...
Menu z dzisiaj:
1. Śniadanie - 9:15:
- jajecznica z dwóch jajek ze szczypiorkiem na odrobinie masła
- kromka chleba ze słonecznikiem z sałatą, plasterkiem szynki i ogórkiem
Razem: około 360 kcal
2. II śniadanie - 12:00:
- smoothie: pół banana, kiwi, jogurt naturalny 200g (2,5% tł.)
Razem: około 280 kcal
3. Obiad - 14:00:
(miałam wybór, albo zjeść ten szit, albo głodować do 17:30)
- porcja (mała) makaronu z warzywami z sosem słodko kwaśnym
Nie wiem ile kalorii, liczę, że około 500
4. Przekąska - 17:45:
- Activia brzoskwinia - musli 125g
Razem: 111 kcal
5. Kolacja - 20:15:
- kromka chleba ze słonecznikiem z plastrem sera Delicate
- serek wiejski 200g (jem bez śmietanki)
Razem: około 330 kcal
Ogólnie - około 1600 kcal
Wiem, że badziewne to dzisiejsze menu.
W dodatku wypiłam dziś AŻ zieloną herbatę, jedną.
Jutro idę do dziadka, bo między 13-15 przyjdzie serwisant z kablówki.
Nie mam pojęcia co tam zjem, ale rękę dam sobie uciąć, że dziadek
wmusi we mnie drożdżówkę i znów będzie beznadziejnie...
Mam nadzieję, że jutro wrócę o normalnej h do domu i porządnie poćwiczę...
Ogólnie mam wrażenie, że za bardzo się przejmuję tym wszystkim,
jak zjem kostkę czekolady to mam wyrzuty sumienia, jak nie poćwiczę to też,
pilnuję godzin jedzenia, jestem wściekła, że zjadłam ten głupi makaron.
Trochę mnie to przerasta, ale nie chcę odpuszczać...bo wiem, że jeśli odpuszczę choć troszkę to wszystko pójdzie w cholerę...
WŚCIEKŁA
Miałam dziś wolny dzień, więc myślałam, że fajnie poćwiczę,
obejrzę sobie serial itd.
No, ale ciocia poprosiła mnie, żebym pojechała z nią do galerii pomóc jej wybrać sukienkę, "no ok", pomyślałam. Myślałam, że zajmie to max 2h i na obiad będę już
spokojnie w domu.
Dodam, że do 15:00 miałam do odbioru zamówioną książkę w bibliotece,
oczywiście nie zdążyłam...
Jak wyszłam z domu o 12:15, tak wróciłam o 17:30...
Dwie galerie, tyle zmarnowanego czasu
i na obiad jakiś g*wniany makaron z sosem słodko-kwaśnym z Zen Thai.
Oczywiście nie poćwiczyłam, tzn. jak wróciłam to zrobiłam 10 min Tiffany na boczki,
ale nie miałam siły na nic więcej, bolały mnie plecy po tym łażeniu przez 5h
i popłakałam się ze złości i bezsilności.
A miał być taki luźny, wolny dzień...
W dodatku chciałam kupić matę do ćwiczeń w Biedronce, jak na złość,
oczywiście w dwóch Biedronkach nie było, super.
Musiałam się wyżalić...
Menu z dzisiaj:
1. Śniadanie - 9:15:
- jajecznica z dwóch jajek ze szczypiorkiem na odrobinie masła
- kromka chleba ze słonecznikiem z sałatą, plasterkiem szynki i ogórkiem
Razem: około 360 kcal
2. II śniadanie - 12:00:
- smoothie: pół banana, kiwi, jogurt naturalny 200g (2,5% tł.)
Razem: około 280 kcal
3. Obiad - 14:00:
(miałam wybór, albo zjeść ten szit, albo głodować do 17:30)
- porcja (mała) makaronu z warzywami z sosem słodko kwaśnym
Nie wiem ile kalorii, liczę, że około 500
4. Przekąska - 17:45:
- Activia brzoskwinia - musli 125g
Razem: 111 kcal
5. Kolacja - 20:15:
- kromka chleba ze słonecznikiem z plastrem sera Delicate
- serek wiejski 200g (jem bez śmietanki)
Razem: około 330 kcal
Ogólnie - około 1600 kcal
Wiem, że badziewne to dzisiejsze menu.
W dodatku wypiłam dziś AŻ zieloną herbatę, jedną.
Jutro idę do dziadka, bo między 13-15 przyjdzie serwisant z kablówki.
Nie mam pojęcia co tam zjem, ale rękę dam sobie uciąć, że dziadek
wmusi we mnie drożdżówkę i znów będzie beznadziejnie...
Mam nadzieję, że jutro wrócę o normalnej h do domu i porządnie poćwiczę...
Ogólnie mam wrażenie, że za bardzo się przejmuję tym wszystkim,
jak zjem kostkę czekolady to mam wyrzuty sumienia, jak nie poćwiczę to też,
pilnuję godzin jedzenia, jestem wściekła, że zjadłam ten głupi makaron.
Trochę mnie to przerasta, ale nie chcę odpuszczać...bo wiem, że jeśli odpuszczę choć troszkę to wszystko pójdzie w cholerę...
otfmichvl
17 czerwca 2017, 19:40to jakis zart?
Ewa_eL_Ka
21 lutego 2014, 11:34Hej :) na brzuch mam ten zestaw: http://diety.wp.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/odchudzanie/w_id/8386582 plus cardio z HR na poziomie 70% :) i Tiffany na boczki ;) I tak jak piszą dziewczyny, odpuść sobie trochę ...... buziaki :*
Ancur90
20 lutego 2014, 22:40Ej ej, faktycznie za bardzo się przejmujesz. Nie ma co popadać w paranoję, a menu masz bardzo dobre. Poza tym 5h chodzenia po galeriach to pewnie spaliłaś tyle kalorii co na 40 minutowym treningu albo i więcej
Surce77
20 lutego 2014, 19:05Odpuść, to nie Twoja wina, że tak wyszło. Nic się nie stało, głowa do góry. ;)
Inna_1
20 lutego 2014, 18:24No fakt, trochę za bardzo to przeżywasz. Dzisiaj zjadłaś za dużo to jutro zjedz mniej i poćwicz a będzie ok:) Powodzenia!