Witajcie Kurczaczki :)
Wczoraj dalej trzymałam się diety. No może z małym wyjątkiem... bo w poniedziałek naszykowałam sobie szpinaku z jogurtem specjalnie z myślą o takim zalatanym dniu jak był wczoraj. Zadowolona, że obiad dla siebie mam, mąż zażyczył sobie bigos a ja mam zawekowany w słoiczki wiec miałam calusieńki dzień na załatwianie spraw na mieście a było tego nie mało bo PITy,wizyta w biurze rachunkowym, zakupy w Biedrze i na ryneczku(a to oddzielne dwa końce miasta), zakupić prezenty Wielkanocne dla dzieciaków, kupić prezent urodzinowy przyjaciółce i jeszcze jej go zanieść bo urodziny miała 16-stego. No latałam jak kot z pęcherzem od 8 do 14 wróciłam i wzięłam się za ostatnie porządki Wielkanocne- została mi szafa w przedpokoju. Mój horror i dramat i zawsze zostawiam ją na koniec, zamiast się wziąć za nią na początku. No ale podołałam :) w między czasie nastawiłam na podgrzanie mój szpinak i męża bigosik... niestety mój okazał się zepsuty, normalnie mi skwaśniał. W poniedziałek kiedy go przygotowałam wychodziłam na kijki a mąż JAK WYSTYGNIE miał włożyć do lodówki... chłopy! Musiał to chyba zrobić jeszcze jak był gorący. Cóż czasu nie było a głód coraz większy to i ja zjadłam bigos na obiad. Uff lepiej mi jak się przyznałam. Nie zjadłam za to deseru i moja szklana to doceniła bo spadek z wczoraj na dziś to 600g, jeszcze tylko te 500g nadprogramowe zostało.
Wczoraj jak już uporałam się z szafą to wzięłam się za ozdoby Wielkanocne. Bo ja uwielbiam coś sama tworzyć, to taki mój sposób na odreagowanie. Tyle, że moje ozdoby Bożonarodzeniowe zrobiły taką furorę,że robiłam je od października do lutego i na te już nie miałam siły. Więc, robione na szybko bo przez 2 dni i widzę, że richelieu to to nie jest, ale są wesołe. Więc je Wam tu wrzucę żeby i Wam było miło i już powolutku Świątecznie. Pierwszą macie na samej górze. A oto reszta.
Na koniec chcę Wam już teraz życzyć Wesołych Wesołych Świąt,co byśmy za rok o tej porze były już szczuplusieńkie. Bo jadę za 2h do rodziców i pewnie do niedzieli nie wyjdę z kuchni. Oj chyba musimy robić z mamą tak jak Grubaska.Aneta... No i oczywiście żebyście nie uległy pokusom. Bo Święta to 2 dni a potem z nadprogramowymi kg trzeba walczyć tygodniami. Ja żeby mnie nie kusiło podjadanie tego co niedozwolone robię też wersje light dla siebie. Przepisy w poprzednich postach.
Pozdrawiam Was i Miłego dnia życzę :)
DietetyczkaNaDiecie
19 kwietnia 2014, 14:45dziękuję za zaproszenie i powodzenia! :-)
Grubaska.Aneta
18 kwietnia 2014, 10:14Zdrowych Kochana i pogodnych świąt:)!
Grubaska.Aneta
18 kwietnia 2014, 10:13Komentarz został usunięty
Grubaska.Aneta
18 kwietnia 2014, 10:13Jeju jeju jakie ty cudeńka tworzysz:)!