Witajcie moje drogie!!!
Dziś już nie mam tak smętnego humoru i zaczynam myśleć o diecie nie jak o koszmarze, tylko o czymś co pozwoli mi spełnić swoje marzenia.
Jest już dużo lepiej!!!
Myślę, że duża w tym Wasza zasługa!!!
Dziękuję ślicznie!!!
Dziś szybko i na temat, bo po pracy pojechałam do mojej siostry i szwagra i siostrzeńca Jasia i tak się z małym wybawiłam, że ledwo na oczy widzę i zmęczona jestem jak koń po pracy na roli!!!
Podźwigałam 11 kilo żywego złota przez co najmniej 2 godzinki.
Siłownia zaliczona - rąk nie czuję!!!
Menu:
Śniadanie 5:00 - jogurt - 158 kcal
II śniadanie 10:30 - kanapka i pomidor z mozzarellą- 480 kcal
Obiad 14:30 - penne carbonara - 675 kcal
Podwieczorek 18:00 - nic - 0 kcal
Kolacja 20:30 - koktajl bananowo czekoladowy + wafelki ryżowe - 380 kcal
RAZEM: 1535 KCAL
Na myślenie o jedzeniu nie było bardzo czasu, ani w pracy, ani po pracy!
Może w tym właśnie jest metoda?
Ciągle myślę o własnym biznesie - wiem, że to będzie super męczące i wymagające, ale może udałoby się jakoś odkuć?!
Głowa pełna pomysłów!!!
Lecę teraz poczytać Wasze wpisy, a później hop do łóżka!!!
Dziś już nie mam tak smętnego humoru i zaczynam myśleć o diecie nie jak o koszmarze, tylko o czymś co pozwoli mi spełnić swoje marzenia.
Jest już dużo lepiej!!!
Myślę, że duża w tym Wasza zasługa!!!
Dziękuję ślicznie!!!
Dziś szybko i na temat, bo po pracy pojechałam do mojej siostry i szwagra i siostrzeńca Jasia i tak się z małym wybawiłam, że ledwo na oczy widzę i zmęczona jestem jak koń po pracy na roli!!!
Podźwigałam 11 kilo żywego złota przez co najmniej 2 godzinki.
Siłownia zaliczona - rąk nie czuję!!!
Menu:
Śniadanie 5:00 - jogurt - 158 kcal
II śniadanie 10:30 - kanapka i pomidor z mozzarellą- 480 kcal
Obiad 14:30 - penne carbonara - 675 kcal
Podwieczorek 18:00 - nic - 0 kcal
Kolacja 20:30 - koktajl bananowo czekoladowy + wafelki ryżowe - 380 kcal
RAZEM: 1535 KCAL
Na myślenie o jedzeniu nie było bardzo czasu, ani w pracy, ani po pracy!
Może w tym właśnie jest metoda?
Ciągle myślę o własnym biznesie - wiem, że to będzie super męczące i wymagające, ale może udałoby się jakoś odkuć?!
Głowa pełna pomysłów!!!
Lecę teraz poczytać Wasze wpisy, a później hop do łóżka!!!
mylunia
7 marca 2013, 17:24Dziękuję Kochane za miłe słowa!!! :-)
soualmia
7 marca 2013, 17:12ryzykuj ryzykuj!!! ciesze się że wracasz do siebie ;) wszyscy mamy wzloty i upadki ;)
nattaliie
7 marca 2013, 12:57jezu pospalabym tak jak ten pies!!!!:)))) naprawse!!!:)))) Wazne ze walczysz dalej!!!:))) do dziela!!
Joteczka82
7 marca 2013, 08:16Czasem trzeba zaryzykować a czy to będzie coś z gastronomią związane?będę trzymała kciuki.
therock
6 marca 2013, 23:09Dzizas... mi mąż każdego dnia marudzi, że ma ochotę na carbonarę:D
DorkaFlorencja
6 marca 2013, 21:39Super, brawo! Wiedyialam ye sie pozbierasz w oka mgnieniu!!!!!! Dobre zahecie to polowa sukcesu zeby nie podjadac!!!!!! Tez bym chcialam taka silownie!
Marta.Smietana
6 marca 2013, 21:27zgadzam sie z podpisem pod zdjeciem :D