Przygoda z przychodnią zdrowia to mało jak na moje styrane nerwy!!!
Dziś mam DZIEŃ ŚWIRA!!!
W pracy co najmniej 3 razy musiałam odpuścić, bo moje nerwy nie dawały rady, ale to pikuś. Wyszłam z pracy jak wystrzelona z procy. Musiałam opracować sobie inną drogę powrotną, bo słyszałam w radiu, że pociągi, którymi jeżdżę na co dzień miały jakąś awarię i nie wiedziałam, czy zostało wszystko naprawione i wolałam nie ryzykować z moim dzisiejszym pechem.
A więc: stoje na przystanku autobusowym przed budynkiem w którym pracuję . Przystanek jest "na żądanie" więc trzeba machać - więc co robię? Macham!!! Wsiadam do autobusu, a kierowca do mnie z gębą, że źle macham, bo mnie nie widział!!! Wtedy to furia we mnie wstąpiła - nie wiedział z kim chłopina zadarł!!! Tak mu pojechałam, że sama nie wiem skąd mi sie te słowa same brały!!! Ci co jechali tym autobusem mieli kabaret za darmo!!! Sam tego chciał - mógł nie zaczynać, tym bardziej, że nie miał racji!!!
Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!!
Rozwalił mnie totalnie, ale cóż - wysiadam i idę do metra. Siadam wygodnie,. wyciągam III część Greya i czytam dla uspokojenia nerwów. Przystanek dalej wsiada podejrzany typ. Pół przedziału wolne, a ten siada obok mnie!!! Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!! Patrzy w moją książkę tak chamsko, że mam dosyć. Ciśnienie mi wzrasta, ale postanawiam nic nie robić bo mam dość atrakcji na dziś, a ten ni z gruszki ni z pietruszki zaczyna czytać na głos to co ja akurat czytam!!! Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!! Wszyscy się na niego patrzą jak się wydziera. Dodam tylko, że czytałam akurat fragment opisujący dość szczegółowo sex głównych bohaterów
Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!!Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!!
Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!
Spaliłam się!!!
Jestem już w domu i piję meliskę. A sąsiedzi nad nami bzykają sie w nieboglosy!!!
Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!
Błagam - niech ten dzień się skończy czymś miłym
No dobra - pożaliłam się a teraz konkrety.
Menu:
8:00 kanapka z almette - 120 kcal
kawa inka z mlekiem - 50 kcal
12:00 - 14:00 jedzenie w pracy ok. 900 kcal
(zapisywałam, ale nie wzięłam ze sobą kartki)
18:00 sałatka z tuńczykiem - 120 kcal
21:00 pomarańcza - 135 kcal
połówka brzoskwini z puszki - 36 kcal
jogurt - 155 kcal
RAZEM: 1516 kcal
Przyzwoicie, ale d... nie urywa!!!
Ćwiczeń nie było, bo i tak ledwo się trzymam na nogach, po całym dniu tyrania.
Słodkich snów
Dziś mam DZIEŃ ŚWIRA!!!
W pracy co najmniej 3 razy musiałam odpuścić, bo moje nerwy nie dawały rady, ale to pikuś. Wyszłam z pracy jak wystrzelona z procy. Musiałam opracować sobie inną drogę powrotną, bo słyszałam w radiu, że pociągi, którymi jeżdżę na co dzień miały jakąś awarię i nie wiedziałam, czy zostało wszystko naprawione i wolałam nie ryzykować z moim dzisiejszym pechem.
A więc: stoje na przystanku autobusowym przed budynkiem w którym pracuję . Przystanek jest "na żądanie" więc trzeba machać - więc co robię? Macham!!! Wsiadam do autobusu, a kierowca do mnie z gębą, że źle macham, bo mnie nie widział!!! Wtedy to furia we mnie wstąpiła - nie wiedział z kim chłopina zadarł!!! Tak mu pojechałam, że sama nie wiem skąd mi sie te słowa same brały!!! Ci co jechali tym autobusem mieli kabaret za darmo!!! Sam tego chciał - mógł nie zaczynać, tym bardziej, że nie miał racji!!!
Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!!
Rozwalił mnie totalnie, ale cóż - wysiadam i idę do metra. Siadam wygodnie,. wyciągam III część Greya i czytam dla uspokojenia nerwów. Przystanek dalej wsiada podejrzany typ. Pół przedziału wolne, a ten siada obok mnie!!! Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!! Patrzy w moją książkę tak chamsko, że mam dosyć. Ciśnienie mi wzrasta, ale postanawiam nic nie robić bo mam dość atrakcji na dziś, a ten ni z gruszki ni z pietruszki zaczyna czytać na głos to co ja akurat czytam!!! Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!! Wszyscy się na niego patrzą jak się wydziera. Dodam tylko, że czytałam akurat fragment opisujący dość szczegółowo sex głównych bohaterów
Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!!Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!!
Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!
Spaliłam się!!!
Jestem już w domu i piję meliskę. A sąsiedzi nad nami bzykają sie w nieboglosy!!!
Fuck!!! Fuck!!! Fuck!!
Błagam - niech ten dzień się skończy czymś miłym
No dobra - pożaliłam się a teraz konkrety.
Menu:
8:00 kanapka z almette - 120 kcal
kawa inka z mlekiem - 50 kcal
12:00 - 14:00 jedzenie w pracy ok. 900 kcal
(zapisywałam, ale nie wzięłam ze sobą kartki)
18:00 sałatka z tuńczykiem - 120 kcal
21:00 pomarańcza - 135 kcal
połówka brzoskwini z puszki - 36 kcal
jogurt - 155 kcal
RAZEM: 1516 kcal
Przyzwoicie, ale d... nie urywa!!!
Ćwiczeń nie było, bo i tak ledwo się trzymam na nogach, po całym dniu tyrania.
Słodkich snów
DorkaFlorencja
23 stycznia 2013, 17:07Kurde! nie pogadasz! Dzien jak malinka!!!!! Ale sie usmialam!!! Sorki ale ludziska musieli miec serio ubaw!!!
therock
22 stycznia 2013, 23:14Spokojnie:) Jutro, po takim dniu, musi być lepiej:) A ćwiczenia nadrobisz jutro:*