No to muszę się pochwalić!!!
Byłam grzeczna cały dzień!!!
Ostatnio wcale nie tak często się to zdarzało więc dla mnie jest to ogromny sukces. Nie było ciasteczek, drożdżówek, lodów, ani słodyczy pod każdą inną możliwą postacią!!!Może dlatego, że nie było dziś w pracy mojej koleżanki, która to cały czas jest głodna i znosi do naszego biura różne smakołyki. Samej zdecydowanie lepiej mi idzie, tylko jest jeden mały minus- nie mam się do kogo odezwać przez cały dzień. Nawet mój mąż ma taki pekin w pracy, że nie ma chwili pogadać ze mną przez telefon.
A ja - od ładnych paru dni w końcu wzięłam się za swoją pracę, a nie za zastępowanie kogoś innego. Tak rozłożyłam sobie pracę, że wszystko najważniejsze zrobiłam bardzo szybko, a potem miałam czas na poczytanie sobie Waszych pamiętników. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak tego właśnie mi brakowało!!! A może to też dzięki temu tak nie korciło mnie jedzonko???
Moje dzisiejsze menu:
5:00 2 kanapki z szynką i serem
10:45 4 kanapki z pastą z jajka i pomidorem
16:30 jogurt i jabłuszko i kanapki
19:00 pewnie jabłuszko???
Całkiem nieźle jak na ostatnie dni>>>
P.S. Dziś wracałam do domu i przechodziłam obok ciuszka - mojego ulubionego. Oczywiście nie mogłam sobie odmówić i wstąpiłam, tym bardziej, że była przecena i wszystko było po 3 zł za sztukę!!!
Trochę był już przebrany towar, ale oczywiście wybrałam kilka ciekawych kąsków , ale niestety nie dla mnie !!!
Kupiłam: 3 koszulki dla mężusia i pasek do spodni, jeansy z paskiem dla siostry (niestety dla mnie są za małe), trochę mi ich szkoda bo są nowe jeszcze z metką z Peruny, i jeszcze sztruksową kamizelkę z misiem od środka dla malutkiego siostrzeńca (prawie 5 miesięcy).
Wydałam 18 złotych
Fajne zakupy, ale ja z nich nie skorzystam...
Po powrocie musiałam się zdrzemnąć. To było silniejsze ode mnie. Obudził mnie mój pracoholik, który wrócił do domu tuż przed 20. Byłam w miarę wypoczęta więc poćwiczyłam sobie na Orbim 30 minut. Mogłabym więcej, ale trzeba przygotować siebie i męża do pracy na jutro.
Jak jutro nie będzie końca świata to więcej sobie pośmigam!!!
Trzymajcie się dziewczyny i korzystajcie z ostatniej nocki przed wielkim THE END
Byłam grzeczna cały dzień!!!
Ostatnio wcale nie tak często się to zdarzało więc dla mnie jest to ogromny sukces. Nie było ciasteczek, drożdżówek, lodów, ani słodyczy pod każdą inną możliwą postacią!!!Może dlatego, że nie było dziś w pracy mojej koleżanki, która to cały czas jest głodna i znosi do naszego biura różne smakołyki. Samej zdecydowanie lepiej mi idzie, tylko jest jeden mały minus- nie mam się do kogo odezwać przez cały dzień. Nawet mój mąż ma taki pekin w pracy, że nie ma chwili pogadać ze mną przez telefon.
A ja - od ładnych paru dni w końcu wzięłam się za swoją pracę, a nie za zastępowanie kogoś innego. Tak rozłożyłam sobie pracę, że wszystko najważniejsze zrobiłam bardzo szybko, a potem miałam czas na poczytanie sobie Waszych pamiętników. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak tego właśnie mi brakowało!!! A może to też dzięki temu tak nie korciło mnie jedzonko???
Moje dzisiejsze menu:
5:00 2 kanapki z szynką i serem
10:45 4 kanapki z pastą z jajka i pomidorem
16:30 jogurt i jabłuszko i kanapki
19:00 pewnie jabłuszko???
Całkiem nieźle jak na ostatnie dni>>>
P.S. Dziś wracałam do domu i przechodziłam obok ciuszka - mojego ulubionego. Oczywiście nie mogłam sobie odmówić i wstąpiłam, tym bardziej, że była przecena i wszystko było po 3 zł za sztukę!!!
Trochę był już przebrany towar, ale oczywiście wybrałam kilka ciekawych kąsków , ale niestety nie dla mnie !!!
Kupiłam: 3 koszulki dla mężusia i pasek do spodni, jeansy z paskiem dla siostry (niestety dla mnie są za małe), trochę mi ich szkoda bo są nowe jeszcze z metką z Peruny, i jeszcze sztruksową kamizelkę z misiem od środka dla malutkiego siostrzeńca (prawie 5 miesięcy).
Wydałam 18 złotych
Fajne zakupy, ale ja z nich nie skorzystam...
Po powrocie musiałam się zdrzemnąć. To było silniejsze ode mnie. Obudził mnie mój pracoholik, który wrócił do domu tuż przed 20. Byłam w miarę wypoczęta więc poćwiczyłam sobie na Orbim 30 minut. Mogłabym więcej, ale trzeba przygotować siebie i męża do pracy na jutro.
Jak jutro nie będzie końca świata to więcej sobie pośmigam!!!
Trzymajcie się dziewczyny i korzystajcie z ostatniej nocki przed wielkim THE END
therock
21 grudnia 2012, 00:04Gratulacje:) Oby coraz więcej takich dni:) No i fajne zakupki:) Ja też lubię czasem coś fajnego wygrzebać:)