Czas ucieka - znów tkwię w miejscu. Minął kolejny tydzień, kolejne 7dni małych słabości i chwil w których cel będący tak odległym, przesłania nagła zachcianka... a potem cały ich szereg.
Dlaczego czas płynie tak wolno gdy przestrzegam diety lub ćwiczę, a słodkie chwile upływają w mgnieniu oka?
Jakieś badania naukowe by się przydały :)
Nieregularność... powrotów do domu. Kiedy ćwiczyć jak średnio po 21 byłam dopiero w mieszkaniu, bądź kończyłam co zrobić miałam. Hmmm...
Muszę codziennie planować i się z tego rozliczać. To chyba lepiej zdaje egzamin niż taka cotygodniówka.
Ważne to się nie poddawać!
Więc dziś:
max 1500 było 1700
masaż + balsamowanie - zaliczone
rower lub spacer do lasu - 2h spaceru zaliczone
- czy to dużo? Nie, do zrobienia :)
Więc to zrób!
kawa 40, jogurt 260 = 300
lody z lodziarni pt. pożegnanie z latem :) 250
2 naleśniki (z tuńczykiem i szpinakiem) ok ... 600?
ohydne słodkie "kapuczino" 150
kolacja 400
1700 cdn
niunia555
14 października 2012, 09:06no właśnie... też się na tym zastanawiam... ale co tam w końcu kiedyś damy radę... pozdrawiam:)